4.05.2017

Od Ingi do Hakiro

Hakiro był nawet spoko. Moja postać powoli wracała do normy, krew zaczęła znikać a rany zabliźniać. Tak szybko? No ale cóż. Ale w tedy zobaczyłam za szczeniakiem jakieś stworzenie. Nokia zaskrzeczała, a szczeniak odskoczył dosłownie pół sekundy po tym, jak wielka łapa uderzyła w miejsce, w którym właśnie stał.
A oto i nasz wróg. Gdy go zobaczyłam, na pierwszy ogień przyszła myśl: Matko, jaki brzydal! I ta myśl została.
- Hakiro... - powiedziałam ostrzegawczo. Moje ciało już było całe. Nie miałam ran, umysł myślał jasno. Popatrzyłam na to coś, i jakbym od razu wszystko o nich wiedziała. Ten stwór nazywał się Pomórnik. Była to rasa demonowata. Czy miał jakies słabe punkty? No cóż. Gdyby miał oczy, to pewnie były by one, ale że owych nie posiada, to brzuch, pachy i szyja/gardło. Najlepiej unikać szponów i kopyt oraz skrzydeł. W zasadzie wszystkiego. Dobra, koniec z tym, bo zaczynam gadać jak Magnus. Nokia zaskrzeczała i rozdarła pomórnikowi lewe ramię. Ten wrzasnął i już chciał na nią chapnąć dziobem, ale się rozmyślił spoglądając a to na mnie, a to na basiora.
- Co? - zapytał Hakiro
- Mam pomysł.
- No to mów.
- W NOGI! - wrzasnęłam, odwróciłam się i pobiegłam. Hakiro przez chwilę jeszcze stał i gapił się na  mnie.
- No fajna rada. - pomórnik zamachnął się skrzydłem. - ale dobra. - powiedział i zaczął uciekać ta gdzie ja. Szybko wlazłam do jakiejś nory. Tuż za mną wpadł do niej Hakori, a zaraz po nim Nokia. Super....
- Ała! Złaź z mojego ogona. - powiedziałam do szczeniaka.
- To twój ogon?
- No nie, wiesz?
- Ok, już złażę. - Było tutaj ciemno jak w grobie. Nokii to nie sprawiało problemów. Jej skrzydła zaczęły świecić, i poszła dalej w tunel, który jak się okazało, istniał. I to w samą porę, by uniknąć spotkania z dziobem pomórnika, który właśnie nas dogonił.

< Hakiro? Co jest dalej w tunelu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz