1.05.2017

Od Iwona do Cheeky

Przez całą drogę do góry patrzyłem na ducha spode łba. Czułem się tak, jakbym czytał po raz setny jedną, i tą samą książkę w której występuje (......) olbrzym, który.... no... zachowuje się jak ten duch. Ciekawe czy Pan Jaszczurka by się z nim zaprzyjaźnił.... Gdy wreszcie wyszliśmy na górę, Inga dostała dziwnego ataku chichotu.
- Szczeniaki.... - rozległ się po sali dziwny głos. Czemu dziwny? Już wyjaśniam. Czy słuchaliście kiedyś, jak ktoś ostrzy nóż, lub nożyczki? Albo jak ktoś przejechał złym końcem kredy po tablicy? To właśnie był tego rodzaju głos. Gdy tylko go usłyszałem, skrzywiłem się przyklepując uszy do ciała.
- Tak... no ten... - zacząłem, ale dokańczać nie musiałem, bo z ciemnego kąta wyszedł..... on.
Bądźmy szczerzy. Spodziewałem się silnego, skrzydlatego basiora z wystającymi kośćmi i tp, a zastałem wilka, który wyglądał na przerażającego ale... STAREGO. Podszedł bliżej i uśmiechnął się szeroko. Nie miał zębów.
- Eeeeee.... - zdołałem z siebie wykrztusić. Nic innego nie przychodziło mi do głowy.
- Witajcie w moim domu! - zawołał z radością. Teraz jego głos nie brzmiał, jak ostrzenie noża ale jakby się męczył ze 100 letnią chrypą. Magnus popatrzył z zaciekawieniem na staruszka i powiedział.
- Nadawałby się pan na dziadka. - Adbur popatrzył na szczeniaka jak na jakąś gnidę.
- Nie... ten się nie nadaje... - mruknął w zamyśleniu
- Co? - zdziwił się basior najwyraźniej nie wiedząc co się dzieje. Opiekun winegr zaczął penetrować wszystkie szczeniaki wzrokiem, aż w końcu zatrzymał się na Chackie.
- Tak.... ty będziesz w sam raz...
- Ej, chwila. Co? - zdziwiła się wadera.
- Jak ma na imię ta tutaj? - zapytał wskazując na czarną waderę.
- Ch-Chackie... - powiedziała drżącym głosem Cheeky.
- Dobrze więc. - powiedział. - Chodź moja droga. - zwrócił się do szczenięcia.
- Ej, gdzie ją zabierasz? - zapytała Cheeky.
- To, już jest tajemnica. - powiedział i rozwiał się w czarną mgłę razem ze szczeniakiem.

***

Siedzieliśmy w napięciu w dziwnie ponurym salonie. Inga natomiast zaczęła biegać za duchem, który nie mógł się od niej odczepić. W końcu pojawiła się mała wadera z jakimś amuletem na szyi, ale bez Adbura. Cheeky przytuliła Chackie i zapytała.
- Bogom dzięki, nic ci nie jest! Co ty masz na szyi?
- Medalik. Dostałam od tego dziadka, zanim się rozwiał na popiół.
- Zaraz, co?! - zawołałem. Wadera ze spokojem usiadła, wzięła amulet do łap i powiedziała jakieś nie zrozumiałe słowa. Pewnie słowa demonów, bo szczeniaki zrobiły wielkie oczy. Amulet się otwarł a ze środka wypłynęła ciemno niebieska mgiełka. ,, Oto następczyni tronu demonów" tylko tyle.
- Eeeee.... to było.... dziwne. - skomentowała Inga.
- Możecie być z siebie dumni nędzni śmiertelnicy! Wasza córka została opiekunem! MÓJ PAN ODSZEDŁ!
- A ile miał lat?
- Z JAKIEŚ 1200!
- Eeeeee..... Chyba już wracamy. - odparłem i popatrzyłem na Cheeky

< Cheeky?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz