- Jeszcze se coś złamiesz. - powiedziałem do niej.
- Nie złamię! - zapewniła mnie mała wadera. Stało się jednak coś innego. Inga poślizgnęła się, i była by spadła w przepaść, gdybym ją nie złapał na skórę u karku.
- Ej! - zaprotestowała wadera.
- Nie ejuj mi tutaj, tylko idź dalej i... staraj się siebie nie zabić.
- Jasna sprawa! - zapewniła mnie wadera i pobiegła dalej, opryskując błotem Magnusa. Pewnie specjalnie. Zwolniłem tempa i podszedłem do mojej partnerki.
- Szczeniaki demonów się bardzo szybko rozwijają. - powiedziałem cicho. - Już mówią, chodzą.... wszystkie mają w sobie demona. U innych jest to bardziej widoczne ale... - głos mi się załamał. - ale one już wszystko pamiętają. - Cheeky szła ze spuszczoną głową. Po chwili milczenia podniosła smutny wzrok.
- Wiem o tym.
***
Przeszliśmy połowę drogi, co i tak jest dużo, jak na szczeniaki a one dopiero teraz zaczęły marudzić.
- Przyda im się odpoczynek - mruknąłem. - Tobie z resztą też. - wadera wyglądała zdrowo i silnie. Niestety z oczu można wszystko wyczytać.... a może jednak stety?
- Tak, dobrze. - powiedziała wadera, weszła z niewielkie zagłębienie i przywołała szczeniaki. Wszystkie do niej zeszły i się położyły. Popatrzyłem na swoje amulety, których jeszcze nie zdjąłem. Teraz się przydadzą. Ściągnąłem z szyi fiolkę za rzemyku, o kolorze cytrynowo przeźroczystym i podszedłem do Haresa.
- Otwórz paszczę. - powiedziałem z uśmiechem.
- A po co?
- Chmmm.... żebyś nie był spragniony?
- Ale przecież to nie woda.... - uniosłem brwi. Szczeniak wyciągnął język. Przechyliłem fiolkę i jedna kropla przezroczystego płynu spłynęła na język małego basiora. On schował język i mruknął.
- Czuję się ta, jakbym wypił 2 beczki wody.
- I tak się właśnie masz czuć. - zapewniłem. Po czym rozdałem innym po kropli płynu. Siedzieliśmy z godzinę odpoczywając, po czym Chackie wstała pierwsza.
- Możemy już iść? Nudzi mi się.
< Cheeky?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz