6.05.2017

Od Ingi do Hakiro

Byłam... lekko zdezoriętowana? Chm... to trochę nie odpowiednie słowo. ,, Nokia, gdzie jesteś?" zapytałam w myślach. Brak odpowiedzi. Po pewnym czasie nareszcie usłyszałam jej głos w mojej głowie ,, Nie znam tych terenów. Zgubiłam się." ,, Jak to się zgubiłaś?! Nie znasz terenów?!" ,, No normalnie... czekaj, zaraz Cię znajdę. W którą stronę idziecie?" ,, No... do watahy..." ,, Ok, "
- Coś taka skupiona? - zapytał Hakiro
- Porozumiewałam się z Nokią
- No i...
- I się zgubiła - zrobiłam kwaśną minę.
- Ale to trochę nie ma sensu.
- Wiem. - odparłam. - Ej, czujesz to?
- Co?
- No... - nie dokończyłam bo pognałam tak, skąd pochodził zapach. I tak... to były te pola
Nie znałam tych terenów, ale pachniało świetnie! Kochałam się tarzać w lawendzie. Hakiro siedział nieopodal i się mi przyglądał z uniesionymi brwiami.
- Następnym razem mów, o co Ci chodzi.
- Jasne, spoko. - uśmiechnęłam się siadając.
- Ej! A co wy tutaj robicie?! - usłyszałam dziwny głos za nami. Odwróciłam głowę. Za mną nie daleko stała rudo-czarno-biała lisica. Rasy... lis rudy.
- Em.... siedzimy. - odparł Hakiro
- Nie powinno was tutaj być! Idźcie... nie wiem. W tamtą stronę! - powiedziała wskazując na lewo.
- A czemu? - zapytałam z uśmiechem. Nokia zanurkowała w stronę lisicy i przygwoździła ją do ziemi.
- Złaź ze mnie! - krzyknęła, ale szpony mojej towarzyszki nie ustępowały. Lisica była młoda. Nie była jeszcze dorosła.
- No, a teraz, powiedz co, jak i gdzie. - rozkazałam z czerwienią w oczach

< Hakiro? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz