2.05.2017
Od Mateo CD Cheeky (albo Chackie)
Poszedłem więc do domu. Po chwili i tak wyszedłem, bo nie miałem nic do roboty. Potrąciłem łapą kamyk. Poturlał się dalej. Zrobiłem to jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze. Gdy w końcu podniosłem głowę, już się ściemniało. Jak można tak marnować czas?! Nagle zdałem sobie również sprawę z tego, że nie wiem, gdzie jestem. Krajobraz wyglądał tak: skała skała krzaczek skała skała skała krzaczek skała dwa krzaczki skała skała kamień. Super.
Wtedy coś zaszeleściło w krzakach. Odwróciłem się i zobaczyłem wielkiego, szarego stwora z olbrzymimi kłami i pazurami. Węszył w powietrzu.
Zacząłem się cichutko wycofywać. Nagle stwór na mnie spojrzał i skoczył.
- Ugrufffwraaaaa!- wydał z siebie przerażający dźwięk.
Biegłem, nie oglądając się, ale oczywiście był szybszy. Zobaczyłem norę. Dwa metry, jeden.. Skoczyłem i poczułem straszny ból. Upadłem na dno nory. Potwór ryczał gniewnie, ale nagle zaczął jakby rozpaczliwie piszczeć...? Po chwili zapadła cisza. Obejrzałem się na bolący grzbiet i omal nie zemdlałem-był cały we krwi, płynącej z rany, którą pozostawił chyba pazur stwora. Z wysiłkiem wystawiłem głowę z nory i zacząłem wrzeszczeć "POMOCY!", aż zabrakło mi tchu. Wydawało mi się, że zza skał wyleciał jakiś wilk, ale byłem tak zmęczony, że zasnąłem.
<Cheeky? Iwo?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz