13.05.2017

Od Haresa CD Moonlight

Skradałem się jak najciszej do nowo poznanej wadery... 'miała być w jaskini z rodzicami... okłamała mnie?' Pomyślałem, jednak po chwili odrzuciłem tą przeokropną myśl. Pech jednak chciał, że tuż przede mną była mała gałązka, na którą przez przypadek nastąpiłem. Skuliłem się w małym krzaczku i siedziałem cicho. Jednak Moonlight miała dobry (jak na szczeniaka) słuch i węch i podeszła do owego krzakulca, w którym się ukryłem. Wadera powąchała w powietrzu. Wyczuła mój zapach... rozchyliła gałęzie krzaka i ujrzała mnie.
- Co ty tu robisz?! - krzyknęła - śledzisz mnie?!
- Nie... to znaczy tak... nie... może?... tak... - powiedziałem zmieszany - miałaś być z rodzicami...
- No miałam, ale nie jestem
Zmieszałem się jeszcze bardziej. Nie wiedziałem o czym mówi wadera. Mój wyraz pyska zmienił się jeszcze bardziej kiedy ujrzałem małego potworka latającego wokół suczki.
- Co? To... jest? - zapytałem z oczyma jak pięć złotych
- To? - zapytała wskazując na białe stworzenie - to jest Ori. Mój towarzysz.
- Aha... ja też mam towarzysza - powiedziałem - CHABER!!! - krzyknąłem
Nagle przy moim boku pojawił się poszarpany pies. Wadera się go przestraszyła, a Ori stanął? Nie wiem... ale w każdym razie - pojawił się przed nią.
- Spokojnie... nic Ci nie zrobi... no chyba, że go zdenerwujesz - zażartowałem
Suczka dalej stała w bez ruchu.
- Ale co to w ogóle jest?! - zapytała po dłuższym milczeniu
- To? To jest pies... chyba. Na pewno jest czymś w stylu oswojonego umarlaka. A tak mi się przynajmniej wydaje...
- Masz baardzo dziwnego przyjaciela - odpowiedziała
- Tak, wiem... twój też nie jest najzwyklejszy.
Rozmowa o naszych towarzyszach trwała około pół godziny, ale ciekawość mnie zżerała. Zapytałem:
- A czemu ty tak w ogóle nie pobiegłaś do rodziców? - ujrzałem na pysku samiczki zmieszanie... nie chciała o tym rozmawiać, ale jak czegoś się nie dowiem to chyba wybuchnę...
< Moonlight? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz