9.05.2017

Od Cassie

Zerknęłam kątem oka na stare zdjęcie, przedstawiające malutką mnie objęciach mojej matki Sashy. Tuż obok stał Philip - mój ojciec - obejmując czule dwójkę szczeniąt, będących moimi braćmi. Poczułam lekki ucisk w okolicach klatki piersiowej, towarzyszący mi za każdym razem, kiedy wspominam swoje beztroskie dzieciństwo. Ale wszystko kiedyś się kończy. Zostałam porwana. Codziennie w zamknięciu przeżywałam koszmar. Zacisnęłam łapy w pięści. Moje oczy zostały zamglone przez warstwekę mgiełki, będąca w rzeczywistości łzami. Potrząsnęłam energicznie pyskiem. Nie mogę rozpamiętywać. Nie mogę rozpaczać. Przeszłość trzyma mnie na uwięzi. A ja chcę być wolna. Tamtem okrutny okres to już zamknięty rozdział w moim życiu. Teraz mam szansę samodzielnie napisać nowy. Wyjrzałam z jaskini, unosząc wzrok ku niebu. Nagle, w przypływie chwili, zapragnęłam znaleźć się w przestworzach. Bez dłuższego zastanowienia rozpostarłam skrzydła, po czym wzbiłam się w powietrze. Przyjemna fala dreszczy przetoczyła się przez moje ciało, kiedy chłodny wiatr przeczesywał moją sierść. Czułam się taka... Wolna. Dokładnie, to o tym marzyłam od dawna. O wolności. Wylądowałam na jednej z rozłożystych gałęzi okazałego dębu. Owe drzewo wydawało się idealnym miejscem na odpoczynek oraz obserwację terenu. Wyciągnęłam przednie łapy przed siebie, starając się przyjąć wygodniejszą pozycję na grubym konarze. Oparłam łeb na kończynach, przymykając powieki. Kojący szum liści w połączeniu z melodyjnym świergotem ptaków tworzył niezwykłą, wiosenną symfonię. Niczym nie zmąconą ciszę przerwał jednak charakterystyczny odgłos kroków. Ostrożnie wychyliłam głowę, chcąc zorientować się w obecnej sytuacji. Pod drzewem ujrzałam wilczą sylwetkę. Początkowo tylko bardziej skuliłam się wśród gałęzi, lecz szybko przewróciłam oczyma, zażenowana swoim własnym zachowaniem. Zwinnie zeskoczyłam z drzewa, lądując tuż przed nieznajomym osobnikiem.
- Cześć - przywitałam się jak gdyby nigdy nic. - Jestem Cassie, ale mów mi Cass.

[ Ktoś chętny? Odnawiam aktywność ^^ ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz