***
Obudziłem się jako pierwszy. Była około 6 nad ranem. Poleciałem, upolowałem, i przybyłem. A co takiego złowiłem? A no 3 kuropatwy i jednego młodego jelona. Inga obudziła się już dawno i od razy zabrała się za odcinanie jeleniowi rogów, zamiast jeść. Od kiedy po drodze do ( świętej pamięci ) opiekuna, ona zaczęła zbierać świecące kamyki, patyki, krzemienie, kości o różnych kształtach... wszystko. Postawiła rogi na takiej jednej półce i tam zostały przykryte jakimś płótnem, żeby jej rodzeństwo tego nie uprowadziło. Potem obudziła się reszta, i zaczęło się śniadanie. Potem wszyscy zostali przeniesieni do mojej jaskini. Szczeniaki może i szybko się rozwijały, ale nadal potrzebowały być blisko matki, i ciepła, więc musiałem poszerzyć moje legowisko. Potem szczeniaki wybiegły się bawić.
- No i co teraz? - zapytałem Cheeky, gdy siedzieliśmy koło polanki, gdzie teraz szczeniaki poznawały się z innymi. Hares się z takim czarnym basiorem pogził, a Inga nie chciała oddać patyka innej waderze, która teraz na nią biegała, i się na nią wydzierała
- A bo ja wiem? Chackie została nowym opiekunem.
- I winegry nie znikają. - Iwan zaczął drzeć się na Haresa, za wyzywanie siostry.
- A ja nie wiem, czy to dobrze. - powiedziała Cheeky.
- No, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. - powiedziałem wstając. - A teraz chodź. Trza szczeniaki rozdzielić, bo się jeszcze zaczną bić.
< Cheeky? Nie jestem pewien, co dalej pisać>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz