7.05.2017

Od Kiiyuko do Kogo? Halo, ktosiu, odpisz!

Zwiedzałam tereny mojej nowej watahy. Wiatr delikatnie muskał mój nos. Dookoła czuć było zapach kwitnących bzów i mokrej ziemi po deszczu. Było dość ciepło, wiał lekki wiatr, w ogóle wszystko idealnie, ale... Na gałęzi siedziała jakaś wiewióra i łupała orzech. Psuła harmonię niedzielnego poranka jak ci goście co zawsze remontują swoje domy w soboty (w świecie ludzi, cośtam kiedyś o nich słyszałam, a chcę być uważana za taką "obeznaną", więc wiecie..).
-Ciszej trochę, ty...-myślałam nad sensownym przezwiskiem.- ty... rudzielcu!- powiedziałam dobitnie. Spojrzałam na nią znacząco, a ta- ni z gruszki ni z pietruszki- rzuciła we mnie skorupką od orzecha i poczęła mnie wyzywać w swoim wiewiórczym języku. Znaczy nie wiem, czy mnie wyzywała, ale pewnie tak. Piszczała coś w sobie tylko znanym języku. Pobiegłam dalej, żeby jeszcze raz nie dostać tą durną skorupką. Ale biegnąc, dalej krzyczałam:
-Rudzielec! Rudzielec!
Nagle ktoś krzyknął:
-Do kogo wrzeszczysz?
<Haaalo? Odpisze ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz