Obudziłam się dopiero na drugi dzień. Szczeniaki bawiły się razem. Zaczęłam się myć po czym wzięłam Chackie (bo już wybraliśmy imiona dla szczeniaków) i ją umyłam. Następnie wzięłam drugą waderę - Ingę. Potem najmniej demonowatego szczeniaka - Magnusa i jak dwie ostatnie wadery umyłam go. Następnie Iwana czyli basiora bez skrzydeł. Ostatniego wzięłam Haresa. On miał dziwne znamię...
- No więc tak. Chackie, Inga i Magnus mają naprawdę mało z demona - jeżeli nie są normalnymi wilkami - mówił Iwo - natomiast Hares i Iwan mają coś z demona... i to dużo. Hares na pewno jest pół demonem, a Iwan... tego nie wiem - skończył basior
- Aha.... Wiesz co?
- Co?
- W sumie cieszę się, że jestem mamą, ale nie cieszę się, że nią zostałam w tak młodym wieku.... a ty, że jesteś tatą?
- Ale przecież... to duch jest ich ojcem...
- No tak, ale ty będziesz przybranym ojcem.
- Aaa... no to tak. Bardzo się cieszę
- To super. Dobra idziemy do tego mistrza?
- A czujesz się na siłach?
- Jasne... czemu nie?
- Okej - nie zaprzeczał Iwo
Ruszyliśmy dalej na północ. Doszliśmy do jakiegoś mostu. Bardzo dziurawego mostu.
- Tutaj teleportacja nie działa... trzeba będzie przejść...
- A nie da się polecieć? - zapytałam
- No przecież szczeniaki mogą spaść...
- Ach... no tak.
- Dobra idziesz pierwsza. Ty bierzesz Ingę i Chackie, a ja Magnusa, Iwana i Haresa
- No okej...
Przeszłam kilka kroków, a tuż za mną szły wadery. Gdy przeszliśmy już bez żadnych przygód na drugą stronę Iwo wysłał do nas Magnusa i Iwana. Oni też przeszli bez przeszkód. Teraz szedł Iwo z Haresem. Nagle pod Iwem deska się złamała
- Iwo!
- Nic mi nie jest! - odkrzyknął gramoląc się z powrotem na mostek. Po minucie już razem byliśmy na drugiej stronie tego przerażającego mostu.
- Hares nie zaczepiał sióstr - powiedziałam
- No dobra... - odpowiedział szczeniak
< Iwo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz