27.05.2017

Od Evana Do Kiry

Lubię nocne przechadzki. Kiedy wszystko wokół milknie, jest taka dość... tajemnicza atmosfera. Każdy cień wydaje się być większy, straszniejszy, ciemniejszy. W takie chłodne, ciche noce najłatwiej przychodzą pomysły.
Tej nocy przechadzałem się po terenach watahy. Co jakiś czas było słychać szmery ptaków, które poderwały się do lotu. Nic nie mogło zmącić spokoju tej ciemności. Nawet ptaki.
Nagle usłyszałem jakiś dziwny dźwięk. Poszedłem w stronę źródła. Wszedłem między krzaki i znalazłem się na małej polanie, blisko jakiejś jaskinii. Postanowiłem tam zajrzeć, nie wiedziałem, do kogo należy. Chwilę się wahałem, czy na pewno jest to... kulturalne, ale ciekawość wzięła górę.
Wszedłem do jaskinii cicho i powoli. Ostrożnie stąpałem po kamiennej posadzce, aby nie obudzić ewentualnego domownika. No, niestety, po chwili uznałem, że na ziemi nie będzie żadnych przedmiotów, które mogą wywołać hałas. Pierwsze parę kroków utwierdzało mnie w tym przekonaniu, ale następny zdecydowanie mi zaprzeczył. Kopnąłem przypadkiem jakąś fiolkę, która potoczyła się po ziemi i robiła straszny hałas za każdym razem, gdy spadała z najmniejszego choćby schodka. Po chwili usłyszałem nerwowy głos jakiejś wadery:
-Kto tu jest?!
<Kira? Wbacz najście w środku nocy.. C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz