8.05.2017
Od Mateo do Hakori (ty jedna wielka pomyłko imienna!)
Już zupełnie się rozbudziłem. Uciekłem szybko do swojego domu. Dalej byłem lekko przestraszony. Gdy już ułożyłem sobie wszystko w głowie, wyszedłem i zacząłem sobie łazić to tu, to tam.. Jednak teraz trochę bardziej uważałem. Nagle usłyszałem jakieś głosy. Chwila... Tam był ten basior, którego pierwszego poznałem! Pobiegłem tam więc i okazało się, że jest z siostrą Chackie, Ingą. Było tu jeszcze... jakieś sowo-niewiadomo-co. Raczej przyjazne, bo się cieszyli z jego przylotu.
-Hej! - krzyknąłem.
-O, to ty! Jeżozwierz! Otrzepałeś się już?- spytał basior.
-Tak...- odparłem, lekko zawstydzony.- Co tu robicie? Co to za sowo-coś?
Wyżej wspomniane sowo-coś spojrzało na mnie groźnie. Lepiej mieć się na baczności.
- To jest Nokia. Mój towarzysz. A co do pierwszego, to zastanawiamy się, o co mogło chodzić tamtemu kłaczkowi.-odparła Inga.
-Eeee.. Jakiemu kłaczkowi?- spytałem zdezorientowany.
-A taki jeden parszywy... Nie znasz.- stwierdził basior.- Jak ty w ogóle masz na imię...?
-Mateo.
-Ja Hakiro... Znaczy się, Hakori.
-Dobra, skończcie już tą wymianę uprzejmości.-zniecierpliwiła się Inga. - Co teraz zrobimy?
Nikt nie wiedział, ale ruszyliśmy w stronę gór, a raczej wysokich pagórków. Lawenda się skończyła, a zaczęły kamienie.
-Słyszycie to?-spytał nagle Hakori.
Chciałem odpowiedzieć, że nie, ale nagle to usłyszałem. Pisk... szczenięcia?
Uszy poprowadziły nas do małej jamy. Piski dobiegały stamtąd.
-Co robimy?-spytała Inga.
-W tej chwili pytanie nie brzmi "co robimy?", tylko "kto wchodzi?". To brzmi jak szczeniak. Może być w tarapatach.-powiedział Hako.
- Ja pójdę. - stwierdziłem.
-Przecież się nie zmieścisz! - krzyknęła Inga.
Pisk brzmiał coraz rozpaczliwiej, jakby szczeniak naprawdę miał kłopoty.
To znaczy, jeśli to był szczeniak. Bo było w tym coś niepokojącego...
-Zmieszczę się. Mam puchate futro, dlatego wyglądam na większego.-odparłem.
Rzeczywiście się zmieściłem. Czołgałem się w tunelu, a piski były coraz głośniejsze. Nagle zobaczyłem... szczeniaka. Albo coś podobnego.
http://s2.ifotos.pl/img/Uznajmyze_aaaqnrn.png
-Chodźcie! To chyba nie jest groźne...-zawołałem.
Szczenię zaskomlało i odsłoniło nienaturalnie długie kły. Niedobrze.
Poczułem, że Inga i Hakori stają obok mnie. Nagle wadera krzyknęła.
-To.. To jest mała winegra! Puchata, ale jednak!
Spojrzeliśmy wszyscy na siebie, a potem na... winegrzątko... winegrzaczka...małą winegrę.
<Inga? Haczek?>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz