14.10.2018

Od Tori ,,Dziwne zjawiska #1"


Nie miałam zbyt dużo znajomych w szkole. Były szczeniaki od beth, Raven.... i tyle. teraz doszły nowe, ale jestem już w pewnym sensie pełnoprawnym członkiem watahy, a nie szczeniakiem. Zamknęłam oczy, uniosłam głowę i wciągnęłam powietrze. Zapach jesieni dobitnie wypełnił mój nos. Uśmiechnęłam się lekko do siebie. Siedziałam na jednym z wielu wzniesień gór rzecznych i wpatrywałam się w dal. Nieliczny narost na skale, zabezpieczał od zimnej warstwy skały. Przesunęłam łapą po czymś co...
- ał! - Popatrzyłam szybko na to, co wbiło mi się w łapę - szkło...? - przybliżyłam pałę do pyska i wyjęłam zębami obcy obiekt wbity w moją opuszkę. Że też to coś musiało tutaj być. Właśnie.. w sumie to co szkło robiło w górach? Mała ranka w opuszce dawała we znaki, więc popatrzyłam na nią marszcząc czoło. Mimo iż taka mała rana, potrafi być strasznie upierdliwa. Jak dotkniesz soli czy też brudnego podłoża, ewentualnie środków czyszczących. Szczypie i nie chce się zagoić. Polizałam ją kilkakrotnie by zlizać czerwoną gęstą ciecz, po czym wstałam uważając na łapę, resztkę szkła, poleciałam do jaskini, by mama uleczyła moją ranę. Ta przy okazji nalała mi jakiś ziółek do popicia, bo dobrze mi zrobią na umysł. Po tym całym wydarzeniu, minęły dwa tygodnie, i o szkle zapomniałam, a nawet gdybym potem o tym pamiętała, nie bardzo chciało mi się nad tym myśleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz