14.10.2018

Od Sixa* Zawód Dowódcy Polowań

  Strategia i szyk. W teorii super, ale w praktyce rzadko kiedy działa się według jakiegokolwiek planu. Dlatego potrzebny jest dowódca, który w razie czego wyda stosowne do chwili polecenie. Trzeba w końcu nakarmić te wszystkie małolaty, które same sobie nic nie upolują. Przynajmniej dopóki się nie nauczą.
  Same polowanie sprawia frajdę. Najważniejsze jednak jest mieć wyczucie.
  - Okay, dziś postaramy się upolować trzy zwierzęta. Nie muszę być wielkie, ale zajączkowate łupy to też nie mogą być. Equel, wiesz gdzie są takie zwierzęta?
  - Zawsze możemy się przekonać.
  - Z tego co wiem, nie mamy zaganiaczy. Dopóki tak jest częściowo będę pełnił te funkcję. Postaram się po prostu przestraszyć cele, żeby wpadły na łowców, a dalej sobie poradzicie, prawda?
  - Oczywiście!-usłyszałem głosy Cassandry i Coffe.
  - Tak trzymać!

***

Equel jakoś wykurzył z lasu dwa łosie. Nie trzy, ale ich wielkoś pozwalała na odmówienie sobie jeszcze jednego celu. Moi łowcy czaili się dalej w drzewach, żeby nie wystraszyć zwierząt. Zaniepokojone zwiałyby i tyle byśmy je widzieli. Dlatego tak jakby otoczyliśmy je. Moja kolej. Muszę przestraszyć te zwierzęta tak, żeby wpadły prosto w nasze pazury. W razie czego mam do pomocy Equela, który rozstawił pułapki na nie obstawionym obszarze.

Okay. Jeśli podejdę je od południa będzie najlepiej. Jeśli pobiegną prosto wpadną na Cass i Coffe. Na lewo tyle mają Equela, a po prawej sidła.


Czas start.


- AAAAAAKKHHH! AKYSZ, AKYSZ! SIO POTWORKI!- wydarłem się biegnąc na nie po prostej. Jeden poleciał w Cassandrę, a drugi po przekątnej i skierował się na zastawioną przez żelazne ostre łapki z kolcami.
- Equel, Coffe, gońcie go na drugą!- wrzasnąłem, nie chcąc by zwierze aż tak cierpiało przed śmiercią. To byłoby wbrew mojemu sumieniu. Dziwne, że dopiero teraz o tym pomyślałem.
Sam dołączyłem do Cass i pomogłem z upolowaniem drugiego. Chwilę potem mieliśmy już dwa trupy. Co prawda trochę bardziej się nabiegaliśmy, ale... Dostarczyliśmy w końcu co trzeba było tak gdzie trzeba było, czyli do szkoły, gdzie maluchy mogły się pożywić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz