- Witaj Alfo.
- O, Sora. Przyszłaś tu z jakiegoś konkretnego powodu?
- Tak przyprowadził mnie tu duch.
- Co? - wadera zaprosiła mnie gestem do środka jaskini. A ja następnie znalazłyśmy się w salonie.
- Takiej szarej wadery dość niskiej. Z ciemniejszymi paskami na futrze i puszystym ogonem. - uszczegółowiłam w międzyczasie.
- Aha fajnie. A możesz go pierdolnąć ode mnie? - zdenerwowała się.
- Niby mogę... Znasz ją?
- Z twojego opisu wynika, że jest to stara znajoma która sobie umarła i mnie zostawiła na tym chorym świecie. O ile to właśnie ona. - westchnęła.
- Jiwo mógłbyś? - zwróciłam się do duszka, a ten od razu zrozumiał o co chodzi. Położył łapkę na na głowie Lii, wadera została na sekundę oślepiona.
- Co jest? - Alfa watahy zaczęła szybko mrugać, a jej oczy zamgliła szara powłoka umożliwiająca widzenie dusz.
- To może sobie porozmawiacie. - odparłam z uśmiechem i odsunęłam się od dawnych znajomych. Dając im wolna łapę do rozmowy.
- Jesteś teraz jakoś żywa nie?
- Nie. Jestem duchem. Nie mam materialnej formy.- odezwała się z zadziwiająco spokojnym głosem.
- Czyli nie czujesz bólu nie...? - powiedziała po czym przez głowę szarej wadery przeleciała pędząca z zawrotną prędkością patelnia.
- W sumie to i tam nie czułam bólu, a teraz dodatkowo nie mogę niczego dotknąć. - zaczęła narzekać szarooka.
- Było nie umierać! - umalowana na czarno wadera wydarła się na ducha z tego co mi wcześniej powiedziała o imieniu Demoness. - A poza tym po co przylazłaś tutaj w dzień czystki?
- Jest Halloween. Duchy mają większą moc co nie? - ciągnęła
- No i? Po to przyszłaś by ponarzekać że umarłaś? - mruknęła z fochem .
- Sora? - Demoness zwróciła się do mnie ignorując waderę z którą jeszcze chwile temu prowadziła dynamiczną konwersacje.
- T-tak? - byłam trochę zdziwiona tym że tak nagle przerwała rozmowę.
- Mogę cie opętać? - walnęła prosto z mostu.
- Nie ignoruj mnie! Jak to opętać?
- E-e... - nie wiedziałam co odpowiedzieć wcześniej nie zdarzało się by ktoś mnie o to pytał.
- Ja się nie odzywam w tej sprawie! Po prostu daj jej wolną drogę czy coś...
- Dobrze... ale tylko na dzisiaj.
- Dziękuje. - szepnęła i przejęła moje ciało, prostym przelotem przeze mnie. Mój umysł się uśpił. Świadomość opuściła. Zasnęłam duchem, pozostawiając ciało pod kontrolą nieznanej mi szarej wadery.
<Lia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz