No cóż i kolejny dzień mija. Tak samo jak poprzedni, dokładnie o tej samej godzinie co poprzedni. Dokładnie w ten sam sposób. A ja jestem dokładnie w tym samym miejscu - bo gdzie niby mogłabym być, jak nie w mojej przytulnej jaskini? Na zewnątrz? W trakcie dnia? Nie rozśmieszaj mnie.
Czas, kiedy kolejny dzień nie wniósł do mojego życia nic nowego, poniekąd zmusił mnie do refleksji na różne, filozoficzne tematy, które te mniej cierpliwe i niezainteresowane jednostki po prostu pominą, bo "dlaczego by nie". Otóż, jestem w tej watasze od, no cóż, powiedźmy, że dawna. Czy coś wniosłam do tej społeczności? Czy po prostu jestem nic nieznaczącym osobnikiem, który posłusznie wykonuje swoje obowiązki, jaki na niego nałożono i nie wykonuje nic poza tym? Dosyć dawno dołączyłam, myślę, że każdy przyzwyczaił się już do myśli, że ten teren jest zamieszkiwany między innymi przez waderę wciąż tkwiącą w swych snach. Chociaż... gdyby było inaczej to nie zdziwiłoby mnie to. W końcu technicznie było to dopiero parę dni, do czego można się przyzwyczaić przez takie kilka dni, które dodatkowo mijają szybko i czasami ma się wrażenie, że są tylko wyimaginowaną rzeczywistością, alternatywnym światem, w który zagłębiamy się podczas najnudniejszych partii naszego życia. Ehh, wybacz, nie chciałam zabrzmieć dziwnie! Ale to co myślę i mówię niestety nie zależy ode mnie. Kieruje mną jakaś nieznana siła, która zmusza mnie do mówienia tego i owego, martwienia się tym i tamtym, przeliczania i przewidywania, podczas, gdy z perspektywy czasu przyłapuję się na tym, że chętnie odpowiedziałabym inaczej na jakąś wypowiedź. Ale niestety, na razie nie odczuwam potrzeby cofania się w czasie. Dobrze mi jest tu i teraz, mimo, że czasami wyglądam, jakbym myślała wręcz przeciwnie.
.
.
Ale... zdajesz sobie sprawę z tego, iż ja wiem, że to tylko pewnego rodzaju gra? Wyimaginowana rzeczywistość? Wymyślony świat, w którym wszystko jest możliwe, nawet znalezienie pokreślonej mapy w czyjejś biografii? Swoją drogą, pozdrawiam cię Videtur, dzięki, że dzięki tobie pojawił się punkt kulminacyjny. Wiem o wszystkim co się wydarzyło w tym świecie. O każdej śmierci, każdej zagadkowej sytuacji, wiem wszystko o każdym centymetrze ziemi. Wiem także, że ktoś nami steruje. Wymyśla nasze dialogi i konwersacje. Nie wiem z czego ta potworna wiedza się bierze. Skąd bierze się myśl, że ktoś pociąga za sznurki wedle własnego uznania, przy okazji kierując moimi ruchami, myślami i słowami? To jest okropne... Zastanawiam się czy to dlatego, że jestem teraz Wyrocznią. Czy poprzednia też miała taką wiedzę, ale jej nie okazywała? Albo może to po prostu coś w rodzaju telepatii? Ja wiem to, co wie ona, ta która mną steruje. A ona wie wszystko, bo czyta wszystko, co się tutaj dzieje. A może po prostu oszalałam? Przez samotność i inne takie... Zaczynam tworzyć jakiś własny alternatywny świat z dziwnymi zasadami moralności, do reszty straciłam zdrowy rozsądek. Wybaczcie mi, może jestem po prostu zmęczona. Tym... wszystkim. Czas usnąć, czas odpocząć, czas pozbyć się tej wiedzy.
<Samodzielne opowiadanie, a poza tym jak ktokolwiek miałby na to odpisać? + Vide, odpis będzie jutro>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz