Ostatnimi
czasy nasza wataha jakoś opustoszała. Nie wiem czy może to zasługa takiej
okropnej pory roku, czy może atmosfery panującej w watasze. Wydawało się jakby
czas ustał, a ohydny potwór zwany depresją zaraził swoją przypadłością naturę
naszych terenów. Wracałem powoli z porannego spaceru, zadowalając się wszechobecną
ciszą. Przeczuwałem, że Lia coś planuje. Ostatnio również, gdy było tak cicho
zrobiła czystkę. Najwyższa pora nauczyć moje dorosłe pomioty jak przeżyć
podczas nocy oczyszczenia. I nie, nie chodzi mi o to by siedzieć w domu i gnić
w strachu przed mordercami. Bardziej o to jak sprawiać by inni się ciebie bali.
Wszedłem do
jaskini. Tobias i Temisto podniosły łby z ziemi, patrząc na mnie wyczekująco.
Ah, pewnie myślą, że wyszedłem polowanie, a przyszedłem z pustym pyskiem. Moje
duże puchate kuleczki. Kiedyś były takie małe, bezbronne. Czuję się staro, gdy
na nich patrzę, chociaż mam przeczucie jakbym wczoraj porywał ich matkę wraz z
paroma innymi waderami. Ah, stare dobre czasy. Ciekawe czy któreś z nich nie
wda się we mnie w przyszłości. Chociaż, wolałbym żeby tak się nie stało. Bardzo
żałuję tego, że w młodości trzymałem się z bandą tych szajbusów. Niestety, po
takim Renie widzę, że odziedziczył po mnie trochę charakteru.
– Dzisiaj nie ma śniadania? –
zapytał Tobias takim zawiedzionym głosem.
Przyszedł mi na
myśl pewien pomysł. W końcu są dorośli, a nadal gniją w naszej jaskini i nawet
nie raczą nic upolować.
– Będzie, jeżeli sami coś
upolujecie.
Głowę
podniosły również Kallisto i Nicol, Ren natomiast przekręcił w moją stronę
jednym uchem.
– Czemu? – spytała lekko
przerażonym głosem Nicol.
– Jesteście już dorośli, musicie
się w końcu nauczyć polować. – Próbowałem ich przekonać.
<Córeczki? Która z was mi odpisze? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz