14.10.2018

Od Sory Do Six'a


Drzewa wokół okryły się żółcią i złotem, zapłonęły czerwienią. Liście opadające na ziemie już za kilka dni utworzą piękny wzorzysty dywan po którym w mojej byłej watasze biegałyby roześmiane szczeniaki, bawiące się kasztanami i zbierające kolorowe listki. Lub łapały by ostatnie ptaki zanim te odleciały by w cieplejsze miejsca. Różnorodne kapelusze wydostające się spomiędzy liści tworzyły piękną scenerie. Niektóre zbierałam ze sobą, by później móc zrobić z nich lekarstwa lub maści.
Zrywałam jeden z grzybów o bardzo specyficznym fluorescencyjnym jasnoniebieskim kolorze, kiedy wyczułam unikalną aurę której jeszcze nigdy w swoim życiu nie czułam.
- Czujesz to Jiwo? - zapytałam się myszki na co stworek przytaknął.
Czułam mieszankę w równowadze Bieli - niewinności i życia oraz Czerni - śmierci i grzechu. Mieszanki aur są dość częste, ale zawsze nie są sobie tak skrajne. Zwykle, gdy dusza nadaje kolory aurze to są one pasujące do siebie. Nie mogą występować przeciwieństwa. Uporałam się z grzybem, po czym pchana ciekawością musiałam wręcz sprawdzić kto posiada tak wyjątkowa dusze. Jiwo poleciał przodem by sprawdzić czy właściciel aury mi nie zagraża. Zwierzak wrócił po chwili z wiadomością, że nic mi nie grozi. Wyszłam zza drzew, a przy małej kałuży siedział wpatrzony w wodę basior. najpewniej należący do watahy do której niedawno dołączyłam.
- Em... cześć. - mówi podchodząc powoli bliżej.
- Cześć - odpowiedział przenosząc swój wzrok na mnie.
- Masz dziwną aurę. - mówię zbliżając się jeszcze bardziej i wpatrując w oczy. W końcu oczy są zwierciadłem duszy.
-Tego to mi jeszcze nikt nie powiedział... To źle? - powiedział trochę zdziwiony.
- Nie wiem. Jeszcze takiej nie widziałam. Ale to jest na pewno nienaturalne. - stwierdziłam. - jak się nazywasz?
- Six, a ty? - powiedział miło.
- Sora, powiedz miałeś kiedyś jakikolwiek kontakt ze śmiercią? - ciągnęłam moje badania dalej.
- Tak, nawet bliski - przysuwa łapy do siebie, prostując się.
- Jaki dokładniej? - dopytuje.
- No... e... umarłem. - powiedział. Jakim cudem on żyje skoro umarł! Odsunęłam się ze dziwieniem wypisanym na pysku.
- He? Nie wyglądasz na ducha. - przypatruje mu się jeszcze raz, po czym tyka go łapą, ten za to wstał.
- Bo, nie jestem duchem. - powiedział ze śmiechem.
- No przecież mówię. Duchy nie są materialne. Ale ja jeszcze sporo o tym świecie nie wiem. Wszystko możliwe. - odsunęłam się. - Tak w ogóle to co tu robisz?
- Ogólnie to myślę, a ty?
- Zwiedzam i szukam składników. Jestem tu od dopiero niedawna. - odpowiadam z uśmiechem.
- To zupełnie tak jak ja. A jakich składników szukasz?
Powiedziałam czego poszukuje, a Six z chęcią zaproponował pomoc. Jiwo wskazywał nam czasem drogę. Przez całe poszukiwania prowadziliśmy miłą rozmowę w przyjemnej atmosferze.

*Skip later*

Zebraliśmy wszystko czego potrzebowałam. Spakowałam składniki do torby na grzbiecie.
- Przydało by się pozwiedzać jeszcze co?
- W sumie to tak. Mam jakieś mapki, ale są chyba stare. I niektóre podarte.
- Fajnie - obdarzyłam basiora uśmiechem - we dwoje zawsze raźniej.

<Six?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz