Kolorowe liście spadające z drzew,
zmieniają się w brązową pozbawioną wyrazu masę...
Mgła otaczająca wszystkie leniwe stawy
Brunatne liście noszone przez wiatr ku ziemiom nieznanym
Kolorowe życie szarością zalane,
Wszystko umiera i w głęboki sen zapada...
.
.
.
.
.
.
A JA IDĘ NA GRZYBY!
***
Owszem, grzyby. Grzyby są zawsze dobre. Znaczy były. Nienawidzę grzybów w zupie. Mam wtedy wrażenie, że jem ślimaki. Siedziałem sobie w jaskini szukając czegoś do obejrzenia, przy okazji umierając z nudów. Jak to było, że przed założeniem rodziny mi się nie nudziło, a teraz nie mogę znaleźć czegoś do roboty? Starość mnie dopada. A może kryzys wieku średniego? Zaśmiałem się do siebie. Jestem beznadziejny. Wyszedłem na zewnątrz. Mgła utrzymywała się od rana, i dawała mrocznego klimatu. Było to czuć. Ten sam siąp co kilka miesięcy temu. Powróciły ciepłe i przy okazji bolesne wspomnienia. Zauważyłem Tenshi sunącą przez trawy, i niosącą coś w pysku. Podbiegłem do niej truchtem
- Pomóc w czymś? - spytałem widząc, że coś niesie w koszyku
- Byłoby miło - uśmiechnęła się, i podała mi torby, które niosła na grzbiecie. Nie były one lekkie.
- Co masz zamiar robić? - zaciekawiłem się, puki nie wzięła koszyka do pyska
- Chcę połączyć pewne stworzenia, i zobaczymy co wyjdzie. A aktualnie jestem sama w tym zawodzie...
- Musi być ciężko - przyznałem, i od tej pory nie odzywałem się już, tylko gdy dotarliśmy do miejsca hodowlanego, wróciłem do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz