31.10.2018

Od Lii ,,Polska czystka ze świeżego mleka"

Miałam zamiar chodzić w tę noc po watasze. Nie, nie po to by roznosić cukierki. W tym roku miałam bardzo prosty plan przebrania i chodzenia po grotach. Chciałam też zrobić pożytek ze starego drzewa, i zrobić z niego choinkę halooweenową. Miałam wszystko gotowe tak na prawdę. Za pomocą wiatru miałam zamiar nałożyć na siebie czarną farbę, tak bym była w niej cała, łącznie ze skrzydłami. Oprócz tego moje skrzydła na bokach będą niewidzialne, na sobie będę mieć czarną pelerynę (by nie powiedzieć czarną szatę) oraz zwykłą, białą maskę, z wyciętym szerokim uśmiechem i miejscem na oczy. Co najlepsze było w tej masce? Że można było wszystko widzieć, natomiast ci z zewnątrz mieli tylko czarne zapełnienia w miejscu wycięć. Oprócz tego, maska była niczym rodem z Harry'ego Pottera. Gdy tylko dotknęła nosa (a była ona kształtem twarzy człowieka) nagle jakby cały pysk nie był dla niej przeszkodą, gdyż zmieniał się w dziwną czarną mgłę. Może dym? A gdy się ją ściągnęło po 4 sekundach pysk był taki jak na początku. Właśnie za to kocham magię. Używać będę w tym roku katan, które stworzyłam z wiatru. tak, zmaterializowałam wiatr i zebrałam go w taki sposób, że powstały lewitujące maszyny śmierci.
- A ty będziesz siedzieć gdzieś w górach co? - spytałam Crystal, która bawiła się dynią w podpalanie i gaszenie świeczki. Samica podniosła głowę i popatrzyła na mnie bokiem
- Nawet tam wystarczająca słychać krzyki i syrenę oznaczającą początek czystki.
- I jeszcze będzie widać stare drzewo z zawieszonymi na sznurach do góry nogami truchłami wilków- mruknęłam chowając cały mój zestaw do kartonu i odsyłając go gdzieś na górę.
- A mogę zjeść to ciasto które zrobiłaś?
- Nie ruszaj! - podniosłam głos - Nie chcę go stracić!
- Aż takie ważne jest dla ciebie?
- A żebyś wiedziała! Masz ciastka.
- Przejadły mi się
- To sobie zrób pierniki też chętnie zjem - zaśmiałam się - korzenne. Tobie lepiej wychodzą niż mi. Ja zawsze miałam jakieś kamienie łamiące zęby. A teraz... jak tam moje dywaniki?
- Nadal się suszą.
- Nadal? - potruchtałam do jednego z kamieni, zaczęłam skakać jeden na drugi aż wreszcie dotarłam do górnej części. Leżały tam uporządkowane, wyszorowane i suszące się skóry z dziecków Zera w różnych kolorach.
- Zrobię z tego dywany uporządkowane kolorystycznie... - zastanawiałam się - Może powieszę je na ścianach? - zaczęłam mruczeć do siebie
- Nie baw się w Rosjan! - usłyszałam krzyk Crystal z dołu
- A żeby cie te Rosjany nie zjadły! - odkrzyknęłam ironicznie. Może jednak zrobię z nich zwykłe dywaniki żeby nie deptać po zimnej ziemi. Albo dam obok tych niższych grzybów jako podpórki pod łapy żeby miło było. Chociaż można jednym z nich porobić jakieś rysunki uwieczniające życie w watasze i dać do biblioteki jako zabytek. Byłoby ciekawie. Z moich myśli wyrwał mnie obcy zapach, chociaż gdzieś już kiedyś go czułam. Ach ta skleroza. Zeskoczyłam z kamieni i podbiegłam do wejścia jaskini
- Kto tam? - spytałam

< Sora(Demo)?>

PS: Załóżmy że już wróciłam z wędrówki po dywaniki. Opowiadania o tym potem napiszę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz