- Dobra, mogę już cię z tym zostawić, czy jeszcze będziesz potrzebował mojej pomocy?- spytała, a ja przyjrzałem się jej troszkę. Na głowie wciąż miała szczątki listka, który jakimś cudem nie spadł z niej, gdy wadera się otrzepywała.
- Tymczasowo raczej sobie radzę...- Rozejrzałem się troszkę. Gdzie jest Kora...?
- Jeśli będziesz potrzebować pomocy, zawsze możesz zwrócić do mnie- zaproponowała kręcąc jeszcze łebkiem, by zrzucić liskta, który spadł, przez co uśmiechnąłem się delikatnie.
- Dzięki, Megi. Można na ciebie liczyć. A propos liczb... Muszę chyba poszukać tej jednej jedynej w swoim rodzaju rozrabiaki. Wiesz gdzie jest?
- Chyba potwora- poprawiła mnie. Zdjąłem swój uśmiech pozostawiając minę pełną nieprzekonania, jako pozostałość po nim.
- Nie jest aż taka złaaa...
- W każdym razie pobiegła do lasu. Pomóc ci jej szukać? Mam jeszczę chwilę.
- Nie rób sobie kłopotu. Dam radę. Wpadniesz potem? Jakoś wieczorem, jak już porozmawiam trochę z tym szczeniakiem.
Zastanowiła się przez chwilę.
- Zobaczę jeszcze. Jak będę wolna, to dam ci znać.
- Okay, to do zobaczenia- pożegnałem się.
- Do później.
Wadera oddaliła się w tą samą stronę, w którą wiał wiatr. Ja za to w przeciwną. Wkroczyłem między drzewa i zacząłem ją tropić. Niestety trop nie był zbyt wyraźny, bo rozpraszał się wraz ze zmianą kierunku wiatru na każdą stronę. Postawiłem więc na inną metodę. Westchnąłem i ponownie nabrałem powietrza.
- Koooraa!
Nic.
- KOOOOOOORAAAAAA!
<Korcia?/Meg? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz