Nie zdawałam sobie sprawy jak wielkie głupstwo popełniłam uciekając z watahy. Gdybym mogła tylko cofnąć czas, zostałabym w jaskini, przemyślając lepiej jak mogłabym sobie poradzić z opętaniem. Niestety, w chwili obecnej moje ciało jest uwięzione w bryle lodu, a dusza błąka się po bezkresach eteru.
Wszystko zaczęło się od koszmaru, będącym tworem bytu, który podczas szczenięcych zabaw z Mateo i Kiiyuko wszedł w moje ciało. Nie pamiętam dokładniej jak przebiegał koszmar. Po zamrożeniu utraciłam wiele wspomnień, ale dokładna ich liczba nie jest mi znana. Nie pamiętam swoich młodzieńczych lat, nudniejszych dni w watasze, snów czy nawet twarzy bliskich. Jedyne, co pamiętam to ich ciepły ton głosu. Oddałabym wszystko co mam, a mam tylko swoją duszę, by móc jeszcze raz usłyszeć ich słowa, zobaczyć zapomniane pyski, uśmiechnąć się ciepło na pożegnanie.
Zimna, lodowata, jakby niematerialna powierzchnia to jedyne, co czuję. Bezkres eteru nie mający ani koloru bieli, ani czerni to jedyne, co widzę. Stukot pazurów o wypolerowaną, niewidoczną powierzchnię to jedyne, co słyszę. Nikogo tu nie ma prócz mnie, jednak nadal odczuwam czyjąś obecność. Nie potrafię już odczuwać pragnienia, głodu, zmęczenia. Ale o ironio, od początku mojej wiecznej wędrówki czuję ból istnienia, ściskający moje nieistniejące serce.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz