Ten pomysł chodził mi już po głowie od pewnego czasu, ale jakoś nie miałam siły go zrealizować. A teraz.... nie mam nikogo do pomocy. I miej tu do innych cierpliwość. Sama sobie oczywiście nie dam rady w obmyślaniu co z czym złączyć by jakaś kreatura nie wyszła, bo nie mam zamiaru bawić się w Frankensteina i tworzyć coś co potem by cierpiało ze względu na ból w kręgosłupie czy połamane kończyny. Po przyjęciu pomocy w niesieniu koszyka i toreb z fiolkami i potrzebnymi materiałami od jednego z miejsc bazowych hodowli zwierząt.
Miejsce to traktowałam niby jako 2 dom. Gdy weszłam podleciał do mnie jeden z wyhodowanych smoków, już wielkości takiego małego konia, chociaż długość miał na pewno dłuższą (masło maślane).
- Hej młody. Pomożesz? - od razu w swojej głowie usłyszałam głos.
- Jasne, gdzie mam to zanieść?
- Jakbyś mógł to położyć na tamtej półce skalnej... - Smok wziął ciężki koszyk po pyska i szybując nisko nad ziemią przetransportował to na półkę skalną, po czym do mnie wrócił.
- Dzięki Hermes - uśmiechnęłam się do smoka, który właśnie tak się nazywał. Wzięłam torby i położyłam je nieco dalej. Nie byłam pewna czy to dobry pomysł ale oke. Trzeba najpierw sporządzić listę zwierząt nadających się do mnożenia. Westchnęłam ciężko i wyszłam z mojej małej zadaszonej dolinki po duży zwój kartek. Potrzebuję jeszcze kogoś do pomocy... ale kogo? Poszłam do biblioteki, bo tak najczęściej można spotkać duże zwoje pergaminu czy innego rodzaju kartek na sprzedaż czy do oddania. Gdy tylko tam weszłam, zaatakował mnie zapach książek. Starych i nowych. Przy wejściu obok biurka kogoś od biblioteki, kogo aktualnie nie mamy stał jakiś wilk. Może zapytać teraz o pomoc...? Podeszłam bliżej i zadałam proste pytanie
- Hej, masz może czas żeby mi pomóc?
< Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz