13.10.2018

Od Equela


Siedziałem w jaskini, patrząc na już dwie dorosłe córki. Zastanawiałem się, czemu postanowiły u nas zostać, a po chwili przyszły do mnie jak pocisk, wspomnienia jak jeszcze były szczeniętami. Nitaen i Kaja się przeprowadzili, Seven gdzieś poszedł, i najprawdopodobniej nie wróci. Westchnąłem cicho i uśmiechnąłem się lekko. Powietrze było ciepłe o poranku, a zapachy dochodzące z dworu przyjemne.
- Tato, idę do szkoły odwiedzić kilka osób! - usłyszałem jak Tori woła wybiegając z jaskini, a gdy tylko miała nad głową niebo, rozprostowała skrzydła, i wzbiła się w powietrze. Podmuch wiatru jaki za sobą przywiała, był bardzo, ale to bardzo przyjemny.
- Ja chyba też pójdę się gdzieś przejść - powiedziałem wstając z zimnej ziemi. Rose była w swojej pracy, a ja miałem już ogarnięte polowanie, mimo że z małą liczbą łowców jest trudno. Tora też gdzieś chyba wychodziła, więc nie musiałem się martwić, że będzie się nudzić. Łapy poniosły mnie w stronę, gdzie pierwszy raz spotkałem Katniss. Ech... wspomnienia. Uśmiechnąłem się do siebie pod nosem, i zatrzymałem się na sławnej polance. Oj Słonko, spoczywaj w spokoju Mruknąłem w myślach, po czym udałem się w stronę gaju. Chcę gofry mruknąłem do siebie, zaczynając szukać węchem Kai.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz