- Tak. - odpowiedział ojciec, a ja myślałam, że zaraz zemdleję. Mamy zabijać inne wilki?! Jak można odebrać życie komuś, z kim się rozmawiało czy znało z widzenia?! Ja nie potrafię tego nawet pojąć, a co dopiero być do tego zdolną...
Bałam się, że zaraz naprawdę runę na glebę, ale tata kontynuował.
- Jak wiecie, za kilka dni będzie czystka. Ogólnie mówiąc, wilki chcące być bezpieczne zostają w swoich jaskiniach. Jaskinie są tak jakby bezpiecznymi strefami, gdzie nie można zostać zaatakowanym i nie trzeba również patrzeć na rozlew krwi. - uśmiechnął się lekko. Jak nasz tata może się uśmiechać, mówiąc o morderstwie...
Myślałam, że zaraz stamtąd ucieknę.
Ojciec jeszcze coś dalej tłumaczył, ale nie słuchałam. Wyłączyłam się kompletnie. Nie rozumiałam, jak basior będący moim ojcem może mówić o tym bez żadnych negatywnych uczuć.
Kiedy kazał nam wyruszyć do lasu w poszukiwaniu zwierzyny, po prostu błąkałam się leniwym krokiem między drzewami. Zastanawiałam się, czy mama wie o tym, co ojciec sobie ubzdurał, a jeśli nie, to czy mogę jej o tym powiedzieć. Mimo wszystko nie chcę, by tata był na mnie zły, ale nie chcę też zniszczyć sobie psychiki...
Eh...
<Ciąg dalszy u Lunci>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz