Lily wyszła do kuchni aby zaparzyć herbatę, a ja usiadłem w bujanym fotelu i bujałem się do przodu.... i do tyłu.... do przodu... i do tyłu... w pewnym momencie krzesło nie wytrzymało mojego ciężaru (nie, że jestem gruby, tylko masywny) i zapadło się pode mną. Po jaskini rozległ się okropny trzask, a Lily w mgnieniu oka stała przede mną. Zobaczyła mnie leżącego na podłodze razem ze szczątkami krzesła i zaczęła się śmiać. Ja dołączyłem do niej po kilku minutach. Ach jak ona się pięknie śmieje. Jaki ma piękny uśmiech... Powiedziała:
- Dobra. Żarty żartami, ale teraz idę dokończyć herbatę i proszę, tym razem nic nie zepsuj
- Jasne Pani nauczycielko - zaśmialiśmy się ponownie. Lily wyszła z powrotem do kuchni, aby dokończyć swoje arcydzieło zwane napojem o smaku i zapachu herbacianym. Słyszałem jak chwilę się krzątała po kuchni i po chwili znowu byliśmy razem w salonie. Lily patrzyła na mnie tak jakoś... dziwnie...
< Lily? Dlaczegóż to tak dziwnie patrzyłaś XD? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz