- Night, chodź tu szybko - odezwała się wadera. Powoli i potykając się o miliony rzeczy dotarłem do towarzyszki - Patrz co znalazłam - wadera nie była pewno co to jest. Skupiłem wszystkie swoje zmysły i po chwili zauważyłem czaszkę. Dużą czaszkę. Najprawdopodobniej niedźwiedzia czy czegoś takiego
- Czaszka... - odezwałem się
- Jak uważasz, czyja?
- Może niedźwiedzia, albo... - urwałem
- Czego?! - wykrzyknęła Mirana, a echo rozniosło się po jaskini. Przełknąłem ślinę
- Albo... Hydry - dokończyłem. Sam w to nie wieżyłem, bo nie jesteśmy w górach, chociaż... nie wiemy jak daleko zaszliśmy
- Żartujesz. Przecież nie jesteśmy w górach - podsumowała wadera
- Słuchaj, a skąd mamy pewność, że nie? Nie wiemy jak daleko zaszliśmy tymi korytarzami... - wadera kiwnęła lekko głową. Po chwili usłyszeliśmy przerażajacy ryk. Samica odezwała się:
- Ten ryk należy do Hydry?
- Możliwe. Lepiej uciekajmy - powiedziałem i oboje puściliśmy się pędem do przodu. Biegliśmy jakieś trzy kilometry, a wszystkiemu towarzyszyły ryki. Po chwili zobaczyliśmy wyjście, które powoli się zamykało. Krzyknąłem:
- Szybko!
I wyskoczyliśny na zewnątrz. Ryk stopniowo ustawał, a my byliśmy już bezpieczni
< Mirana? Co teraz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz