1.10.2017

Od Mirany do Nighta

Na plaży czekała na nas niespodzianka. Cała masa turystów. We wrześniu. Ech...Wszyscy oczywiście teraz, bo latem niby dużo ludzi. Ciekawe. Razem z Nightem próowaliśmy przedrzeć się przez kilkunasto metrową warstwę wilczych (i nie tylko) turystów, z nadzieją, że chociaż ujrzymy morze, ale i tam czekało nas rozczarowanie.Wychodzimy z tłumu turystów, żegnani krzykami jakichś babć, żę im leżaki poprzewracaliśmy, a tam bum! I kolejna masa turystów, tylko, że w wodzie. Nie wierzę.
Próba wycofania się spowrotem przez warstwę turystów była ryzykowna, ale spróbowaliśmy. Nie był to dobry wybór, nie to co Lidl... Wyszliśmy z masy turystów. Za nami słychać było krzyki szczeniaków, że niby im zamki z piasku porozwalaliśmy. Na moje oko to były tylko małe kupki piasku nieudolnie uformowane w dziesiściocentymetrowe wieże, ale coż, może się po prostu nie znam na sztuce współczesnej.
Gdy deszliśmy od zgiełku na plaży, zobaczyłam coś błyszczącego w trawie. Podbiegłam bliżej. Night powli wlókł się za mną, nie był tym zbytnio zaiteresowany. Niezidentyfikowanym obiektem w trawie okazał się być pierścionek. Postanowiłam się trochę pośmiać, poza tym byłam ciekawa, jak zareaguje na to Night.
Podeszłam do basiora i, z trudem opanowując śmiech, zapytałam:
-Czy wyjdziesz za mnie?- pokazałam mu pierścionek.
<Night? Idk co to będzie za seria, jakoś taki pomysł mi wpadł do głowy xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz