Wróciłam do salonu z dwoma kubkami herbaty. Wypiłam łyk i odstawiłam kubek na stół. Zerknęłam na Nighta. Wybałuszyłam oczy. Popatrzył się na mnie zdziwiony.
- Hm? - spytał.
- Dodajesz pieprzu do herbaty? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Co? - przez chwilę nie wiedział, o co chodzi. Popatrzył na swoje łapy. - A, no tak. To taki mój... rodzinny zwyczaj. - odrzekł nerwowo. - Pieprz z herbatą.
Po tych słowach wypił łyk herbaty. Wydawało mi się, czy może lekko się skrzywił?
- Aha. - zaczynałam rozumieć. - Może też spróbuję.
Podniosłam pojemniczek z przyprawą nad naczynie.
- Nie! - powstrzymał mnie. - Znaczy... Nie pij już. Chodźmy... na spacer. Tak. Chodźmy na spacer.
- Dobrze. - zgodziłam się. Odetchnął z ulgą. Tiaaa... Coś mi tu nie pasowało. No ale ok. Zaprosił mnie na spacer, więc pójdę.
Wyszliśmy z domu. Pogoda trochę mnie zdziwiła - słońce świeciło, na niebie nie było żadnej chmurki. Za to padał deszcz i mocno wiało. Było zimno.
- Night? - spytałam cicho.
- Tak? - przystanął.
- Możemy przełożyć ten spacer na kiedy indziej?
Kiwnął głową.
- Zimno mi. - szepnęłam.
Otulił mnie jednym ze swoich skrzydeł.
- Naprawdę? - zapytał zdziwiony.
- Night, to nie jest śmieszne. Naprawdę, zaraz nie wytrzymam.
- Ja nie żartowałem. - odrzekł zdziwiony. - Naprawdę, jest upał.
<Night. Czemóż tylko Lily czuje to "zimno"?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz