- Tak na przyszłość,
to uważaj z tą pukawką – wskazałam na jego karabin. – Wystraszyłeś pół lasu.
Jeff skrzywił się i potarł łapą czarną kolbę.
- To niezwykle
interesujące, nie sądzisz? Skąd masz ten strój? – zapytał znienacka. Westchnęłam
i coraz bardziej zirytowana zaczęłam pakować zdobycze do torby. Rzuciłam w jego
stronę upolowanego przez niego ptaka.
- Przymknij się, bo
jeśli TAM cię nie nauczyli dyscypliny to chyba już nic ci nie pomoże –
warknęłam. Przełożyłam łuk przez ramię i ruszyłam szybkim truchtem przed siebie.
- Co masz na myśli? Jakie
TAM? – zasypywał mnie pytaniami, szybko równając się ze mną. Powoli tracąc
cierpliwość, zatrzymałam się gwałtownie i przygwoździłam go do pobliskiego
drzewa.
- Słuchaj, kochanie –
rzuciłam przez zęby, a moje oczy ciskały błyskawice w stronę wilka. – Nie życzyłam
sobie towarzystwa. Prawdę mówiąc, nie przepadam za irytującymi, wścibskimi
chłopcami, których każde zdanie zaczyna się na ‘’co’’ lub ‘’dlaczego’’.
Jeff jednak nie przejął się zbytnio moimi słowami. Za to
uśmiechnął się czarująco i zasalutował, mówiąc:
- Tak jest, pani
generał. To się więcej nie powtórzy. A jeśli będę zaczynał zdania innymi
słowami to pozwolisz zaprosić się na spacer?
Starałam się zgromić go spojrzeniem, ale chyba coś mi nie
wyszło, bo Jeff zaśmiał się głośno, aż przysiadł na ogonie.
- Wyglądasz jak
królik!
- Sam jesteś królik –
mruknęłam, ale uśmiechnęłam się lekko. Uśmiechnęłam się? No nie mów, że ci się
spodobał! – przywołałam się do porządku w duchu. Na spokojnie, Cass, to jakiś
gałgan, który przyczepił się, bo akurat polowałaś w tym miejscu. No i jest
ubrany jak ty. I ma podobne futerko. Tak, to jego piękne futerko… Co?! O czym ty myślisz?!
Potrząsnęłam głową, przez co musiałam przypominać
brykającego konia. Jeff przyglądał mi się, wciąż rozbawiony.
<Jeff? Wybacz, że tak długo..>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz