Kiedy Evan usiadł, miałam okazję mu się lepiej przyjrzeć. Miał delikante, białe futro. Jego uszy i "skarpetki" na łapach były czarne. I te jego piękne, jasno niebieskie oczy... Skarciłam się za to w duchu. Przecież ja go w ogóle nie znam! Widziałam go drugi czy trzeci raz w życiu!
- To... Co robimy? - spytał nieśmiało. Właśnie zamierzałam mu odpowiedzieć, kiedy przerwał mi nie kto inny, jak mój brzuch. Szczerze, zrobiło mi się trochę głupio.
- Masz ochotę na kawę, kakao, herbatę? Może skusisz się na... - nie skończyłam, bowiem mi pzerwał:
- Masz wodę mineralną?
Przytaknęłam.
- Wystarczy. Dzięki. - odparł.
Poszłam do kuchni. Wyjęłam dwie szklanki z szafki, okręciłam wodę, a następnie wlałam ją do naczyń. Wzięłam je i ruszyłam w stronę salonu. W pewnym momencie z jednej szklanki na ziemië wylało się trochę płynu. Niefortunnie poślizgnęłam się, boleśnie grzmocąc głową o drewnianą podłogę. Świat wokół mnie się rozmazał. Potrzebowałam tylko chwili, aby odpłynąć. Mówiąc wprost i mniej finezyjnie, straciłam przytomność.
<_Evan? Co teraz będzie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz