7.10.2017

Od Lily CD. Cassandry

- W czym ci pomóc? - spytała.
- Em... Chyba zrobiłam już wszystko. Ale jeszcze dużo pracy, która będzie trwała dni, może nawet tygodnie. - odpowiedziałam
- To może zaczniemy teraz?
- Ok. Czekaj... W ścianie jest wnęka, mogłabyś tam spać. Obok będzie kominek. O pomoc przy kuchni, łazience poprosimy fachowców. - odparłam.
Ona tylko kiwnęła głową zamyślona.
- Może przejdziemy się? Wszystko to sobie przemyślisz. - zaproponowałam. Zgodziła się. Wyszłyśmy z jaskini i skierowałyśmy się w stronę lasu. Słońce jasno świeciło, nie było błota, ani kałuż. Czułam, że to mój szczęśliwy dzień. Że dziś stanie się coś ważnego, miłego. Coś, co odmieni moje życie na zawsze. Nagle Cassandra stanęła jak wryta i zastrzygła uszami.
- Coś nie tak? - spytałam.
- Szybko, chodź za mną. - odpowiedziała cicho. Biegłyśmy kawałek, gdy usłyszałam... Wołanie o pomoc.
- Pomocy! - zawołał ktoś. To na bank był szczeniak. Coraz wyraźniej było słychać malucha. Kiedy dobiegłyśmy na miejsce, zobaczyłyśmy....
<Cassandra? Sorki, że tak długo... Nie miałam pomysłu, z resztą widać.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz