28.10.2017

Od Katniss Do Equela

Byłam strasznie zmęczona po biegu. Byłam zdziwiona jak jeden świecący jeleń może nam narobić tyle kłopotów. Tfu. Jak jedno moje polowanie i jedna moja chwila nieuwagi może nam zrobić tyle kłopotów. Basior zapytał:
- Znasz coś przeciwbólowego?
- Jeśli się dobrze rozejrzę to znajdę nawet coś do opatrzenia - to mówiąc pokazałam łapą basiorowi żeby został, a sama oddaliłam się o kilka metrów. Po jakichś pięciu minutach wróciłam do Equela z pęczkiem pajęczyn i liści babki lekarskiej w pysku. Usiadłam obok basiora i zaczęłam dokładnie przeżuwać liście. Gdy 'papka' była gotowa wyplułam ją ma duży liść dębowy i gdy chciałam zacząć smarować roztworem bok towarzysza, a on zapytał:
- Czy to aby na pewno konieczne?
- A chcesz wyzdrowieć? - zapytałam. W odpowiedzi usłyszałam ciche burknięcie. Zaczęłam rozsmarowywać maź na ranie. Basior krzywił się i momentami jęczał z bólu. Owinęłam ranę pajęczynami i zadowolona dałam Equelowi ziarna maku do przeżucia. Podobno trochę 'uciszają' ból. Osobiście nigdy tego nie sprawdzałam, ale po wyrazie ulgi na pysku basiora wywnioskowałam, że jednak działają. Basior uśmiechnął się w podzięce i zasnął. Ciekawe ile potrfa zanim będziemy mogli wrócić, albo coś nas zabije. Ironia losu. Jakiś stwór powstały z jelenia nas goni, a w około jest pełno normalnych już jeleni. Postanowiłam zostawić przy życiu kopytne, a wzięłam się za wiewiórki, zające i inne mniejsze stworzonka. Mieliśmy już porządny zapas na tydzień. Miejmy nadzieję, że tydzień... zaczynałam lubić Equela. Oboje tak samo nienawidzimy wielu rzeczy, a jakby nie patrzeć i tak musiałabym się pogodzić z przebywaniem razem z nim w jednej przestrzeni, bo chcąc nie chcąc muszę się nim zaopiekować póki nie wyzdrowieje. Ciekawe czy on też mnie lubi i co mu się śni...
< Equel? Więc co teraz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz