23.10.2017

od Mirany do Nighta

Weszliśmy do groty. Śmierdziało stęchlizną, było ciemno, a na zadziwiająco gładkiej podłodze leżało dużo kamieni. Usłyszałam ciche szurnięcie. Odwróciłam się za siebie. Zostaliśmy bez wyjścia, za nami była lita skała.
-Night...?- zaczęłam. Widocznie był zbyt zajęty eksplorowaniem jaskinii, żeby zauważyć gwałtowną zmianę, a właściwie zniknięcie jakiegokolwiek oświetlenia.
-Tak?- rzucił niedbale przyglądając się ścianom groty.
-Spójrz tam...- powiedziałam i gestem wskazałam na rzestrzeń za nami. Basior odwrócił się dopiero po kilku sekundach. Gdy zobaczył ścianę w miejscu naszego wejścia, osłupiał (a przynajmniej tak mi się wydawało, bo przez chwilę nie odpowiadał) .
-Przecież... tam było wejście...- wybąkał.
-I prawdopodobnie nasze jedyne wyjście stąd.- dokończyłam.
-Musimy się stąd jakoś wydostać..Tu nigdzie nie ma ani najmniejszego światła!- Night był lekko poddenerwowany.
-Proponuję iść na ślepo w ciemności aż gdzieś nie dojdziemy. Co ty na to?-zaproponowałam i zaśmiałam się nerwowo. Niby śmieszne, ale byliśmy zamknięci w jakiejś jaskinii, której wcześniej nie widzieliśmy, a w dodatku znamy się dopiero od paru godzin.
Ruszyliśmy. Co chwilę któreś z nas potykało się o jakiś większy kamień lub bliżej niezidentyfikowany przedmiot.
-Auć!- usłyszałam nagle głos Nighta.- Głupi...
Podeszłam bliżej źródła dźwięku i również natknęłam się na owy głupi przedmiot.
-...garnek?- po dłuższych oględzinach (a raczej wymacaniu) ów przedmiot okazał się być naczyniem pokaźnich rozmiarów.
-Ej...- zaczął Night.
-Hm?- wydałam onomatopeję zaciekawienia, byłam zajęta szukaniem innych rzeczy w okolicy garnka.
-A może ktoś tu mieszka?- zasugerował basior.
-Raczej mieszkał.- poprawiłam go. - I to dawno..- dodałam. Ciekawe kto..
Poszliśmy dalej. Nagle weszłam w coś dużego i twardego. Zabolało. Cofnęłam się.
-Night, chodź tu.- przywołałam towarzysza podróży. Gdy szedł, kilkukrotnie w coś wpadał, co jakiś czas słyszałam cichy jęk.
-Zobacz, co znalazłam.- powiedziałam
<Night? Sorki, że tak późno odpisuję :<)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz