29.10.2017

Od Equela do Katniss

Jeśli mam być szczery, to wadera zaczynała coraz bardziej mi się podobać. A może to tylko moje ciało ma za dużo w sobie hormonów? Nie wiem. Takie wędrowanie do kapliczki do kapliczki zaczynało mnie męczyć. Tym razem trafiliśmy do kapliczki boga płci męskiej, po złożeniu ofiary, zasnęliśmy. Oto nasze życie. Jemy, śpimy, i składamy zwierzęta w ofierze nie znanym mi bogom. gdy usnąłem... tak.. śnił mi się potwór. Byłem w jakimś dziwnym lesie. Ciemny. I podmokły las. No i był w nim też ten dziwny stwór który nas gonił. Gdy mnie zobaczył, ryknął z wściekłości, po czym zaczął mnie gonić, a ja automatycznie uciekać. Ziemia w moim śnie była tak bagnista, że musiałem lecieć. Stwór był szybki. Zabiłby mnie, gdyby nie jakieś dziwne, błękitne światło, które powaliło stwora.
- Equel... - głos był inny niż ten, który wydobywał się ze światła w pierwszej kapliczce. - Jestem Eryna. Bogini dobrej rady. Pytaj o co chcesz. - przez chwilę byłem tak oszołomiony, że chciałem zadać pytania typu: jak uwędzić łososia, ale szybko się opamiętałem, i schyliłem głowę.
- O pani, czy wiesz może, jak sprawić, by klątwa bogów z watahy minęła? - światło się łagodnie zaśmiało. Przez chwilę pokazała mi "obraz" Katniss. Patrzyłem na to ze zdziwieniem.
- Em.... o co chodzi? Mam ją zabić? - na samą myśl o tym pobladłem do koloru białej kartki.
- Och nie! - tutaj znowu śmiech.
- A więc o co...
- Tego musisz się domyślić sam. - I tutaj się obudziłem. Typowa kobieta. Nigdy nie powie o co jej chodzi. Mogła przynajmniej pokazać jakiś dodatkowy obraz. Może chodziło o łuk Katniss? Może on był przyczyną? Strzała? Energia? Nie wiem. Ale to ona zabiła jelenia, więc pewnie miało to z nią związek. Zacząłem się przyglądać Katniss. Chyba trochę za długo, bo wadera się obudziła, i jak napotkała mój wzrok to skuliła uszy.
- Co się gapisz.
- Co? Ja? Ależ skąd słonko - uśmiechnąłem się szeroko ukrywając tym samym zmieszanie, po czym opowiedziałem jej o śnie.

< Katniss? Uszła ze mnie wena >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz