Jezuuu... z nim wytrzymać kilka minut to jest wyczyn, a co dopiero kilka godzin? Jest południe. Może jakoś dam radę do tego wieczora. Odezwałam się:
- Daj te karty
- Okej - prychnął
Przyniósł karty i zaczęliśmy grać. Wybrywalismy na zmianę, raz ja, a raz on. Po dłuższej chwili najzwyczajniej nam się znudziło, a ja zrobiłam się głodna. Z początku tego nie pokazywałam, ale basior też zgłodniał i zapytał:
- Idę zrobić sobie coś do jedzenia. Przynieść ci?
- Jeśli możesz - uśmiechnęłam się. Nie ironicznie, nie wrednie, nie chamsko. Wow. Pierwszy raz od... baardzo dawna. Basior też się uśmiechnął i również szczerze. Wydawało mi się, że może nie jest taki zły, ale i tak nie wiem czy wytrzymam do rana. Basior przyniósł jakieś mięso, może z wczoraj i pochłonęliśmy to w kilka minut. Zbliżał się wieczór, a pogoda pozostawała bez zmian, a nawet się pogarszała. Jęknęłam:
- Ile to jeszcze może trwać...?
- Najwyraźniej szybko się nie skończy. Możliwe, że będziesz musiała tu przenocować
- Eeee - stęknęłam. Equelowi też nie łatwo przychodziło mówienie tego
< Equel? Sorry, że tak późno i takie krótkie, ale nie miałam czasu i weny... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz