10.10.2017

Od Lily do Evana

Siedziałam sobie przy biurku, przygotowując materiał na następne lekcje szczeniaków. Lumeo... Cóż. Jak zawsze pływał w wannie.
~pół godziny później~
Skończyłam pisać. Przeczytałam moją pracę jeszcze raz, dla pewności. Kiedy wstałam zamyślona, zaburczało mi w brzuchu. Głodna ruszyłam w stronę kuchni. Wróciłam do salonu z befsztykiem na talerzu. Pochłonęłam go w kilka sekund, a potem położyłam się na kanapie.
~następne pół godziny później~
Obudził mnie stęk otwieranych drzwi. Wstałam zaspana i przetarłam oczy. Kiedy poszłam w tamtą stronę, zobaczyłam... wilka. Nie znałam go, ale kiedy byłam oprowadzana, przedstawiono mi go jako Evana. Czyli, wiedziałam o nim to: Ma na imię Evan. OK.
- Ekhem. - odchrząknęłam.
Po tych słowach się odwrócił. Wybałuszył oczy na mój widok.
- To... Czy mogłabym... Mogłabym wiedzieć, co cię tu sprowadza? Mam jedną uwagę: następnym razem zapukaj, ok? - zwróciłam mu uwagę.
- Ja....
- Hm? - spytałam ponaglająco.
- Włamałem się. Chciałem coś ukraść... - zająknął się.
- Dobra... Trochę głupie wytłumaczenie...
Parsknął śmiechem. Zapytałam poirytowana:
- Co cię tak śmieszy?
- Przecież żartowałem. Tak naprawdę, pomyliłem domy. - odpowiedział.
"Jak można się tak pomylić? Rozumiem, że ja ale on zna watahę lepiej ode mnie!" - pomyślałam.
- Naprawdę przepraszam... Eee... Jak mogę ci mówić?
- Lily. - uśmiechnęłam się. - Evan?
- Zgadłaś. Ja już idę. - powiedział i ruszył w kierunku wyjścia.
- Poczekaj! - zawołałam cicho.
- Tak? - odwrócił się w drzwiach.
- Możesz zostać. Przyda mi się trochę towarzystwa. - uśmiechnęłam się.
<Evan? xd Wiem, trochę dziwnie napisane i dużo dwukropków. ;)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz