– Co ci strzeliło do głowy! – krzyknęłam. – Gdybym nie zdążyła to mogłabyś zginąć!
Waderka podwinęła ogon, położyła po sobie uszy, zamykając oczy i czekając na dalszą część reprymendy. Otwierałam pysk by wykrzyczeć następną wiązankę jaka to ona nieodpowiedzialna, że latała bez mojej zgody. Poczułam mocny ucisk na moim lewym skrzydle, przez który skrzywiłam się z bólu. Czy ja naprawdę to zrobiłam? Na miejsce złości błyskawicznie przyszedł żal. Nie powinnam na nią krzyczeć, nawet nie wiedziałam co tak właściwie się stało. Dlaczego rozzłościłam się do tego stopnia, że temperatura wokół mnie spadła do tego stopnia, że Arya zdążyła skamienieć?
Wzięłam głęboki oddech, a ucisk na skrzydle zaczął maleć. Szczenię otworzyło jedno oko nie wiedząc co się właśnie stało. Zapewne było zdziwione, że nie pytałam jej dalej.
– Przepraszam, niepotrzebnie się zdenerwowałam – przeprosiłam. – Mogłabyś mi powiedzieć co się stało?
– Ja… - zaczęła niepewnie. – Coś mnie dotknęło w plecy przez co odskoczyłam i wypadłam ze skały… - wytłumaczyła.
Jak teraz mi było głupio.
– …Przynamniej nic ci się nie stało.
Nie odpowiedziała nic, chyba też czuła to napięcie między nami.
– No dobra, chyba na dzisiaj mamy koniec tych wrażeń? Muszę sprawdzić co u mojego syna. Możemy jutro kontynuować lekcje – zaproponowałam, choć raczej stwierdziłam. – Mieszkasz w sierocińcu?
Skinęła głową.
– W takim razie odprowadzę cię.
Droga minęła nam wolno, choć w pewnym sensie była kojąca. Spokojne odgłosy natury po tak emocjonującej lekcji były jak miód na nasze uszy.
Dotarłyśmy w końcu do sierocińca.
– Przyjdę po Ciebie jutro gdzieś koło południa, ale jeżeli chciałabyś lekcję wcześniej możesz odwiedzić mnie w pałacu. Zapytaj Rose jak już będziesz w środku dokąd masz pójść – powiedziałam. – Miłej nocy.
<Maillo? Sorry że tak późno odpisuje, ale trochę na głowie miałam>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz