Sasuke
zapytał mnie, czy może iść zapolować, ponieważ był głodny.
Sama nie miałam siły iść z nim, ponieważ to był poranek po
jednej z nieprzespanych nocy. Musiał niestety iść sam. Nie był z
tego powodu szczęśliwy, ponieważ ostatnio coraz więcej czasu
spędzał sam. Mi też było z tego powodu niezmiernie przykro i
głupio. Sama nie wiem, dlaczego ostatnio miałam tak zły humor.
Zleciałam z mojej ulubionej półki skalnej w kierunku jeziora. Pikowałam w dół z zamiarem wlecenia wprost w wodę,
ponieważ, mimo tego że silnie związana byłam z ogniem, lubiłam
spędzać czas w wodzie. Nie wpływało to negatywnie na moje moce.
Wystarczyło się wysuszyć, na przykład podczas szybkiego lotu, czy po prostu ogrzania się, a
wszystko wracało do normy. Kiedy zanurkowałam, położyłam się na
dnie tak, że widziałam, co dzieje się na powierzchni. Było całkiem głęboko. Patrzyłam
tak przez dłuższą chwilę, rozmyślając nad tym, co jest
przyczyną mojego złego samopoczucia. Wtedy dotarło do mnie, że
przecież leżę na dnie jeziora już zbyt długo. Zaczęło mi brakować powietrza, a
że z wody przecież nie wylecę, zaczęłam szybko płynąć w stronę brzegu. Było już na tyle płytko, że szurałam pazurami o kamienne podłoże zbiornika, ale na tyle głęboko, że
nie mogłam jeszcze stanąć na łapy i wyściubić nosa na powierzchnię. Wtedy zrobiło mi się ciemno
przed oczami. Chyba zemdlałam, ponieważ obudziłam się na takim
swego rodzaju mini klifie znajdującym się przy lewym brzegu
jeziorka. Nade mną stał pewien basior. Jeszcze nie złapałam
ostorści widzenia, kiedy on zapytał:-
Wszystko OK?
-
Chyba tak… Ale mnie boli głowa… Ała…
-
Zaraz pójdę po jakieś zioła.
-
Nie, zaczekaj.- zatrzymałam go z trudem podnosząc się z ziemi-
Wytrzymam.
-
Jak wolisz.- odpowiedział.
-
Tak w ogóle, to co się stało?- zapytałam
-
W sumie sam nie wiem. Wyszedłem z tego budynku- rzekł wskazując na
spory biały budynek na środku sierocińca- i zobaczyłem ciebie,
jak leżałaś nieprzytomna na brzegu. Pomyślałem że zabiorę cię
tutaj. Jest tu ciut cieplej.
-
Dziękuję za pomoc w takim razie. Ale chwila… Sasuke! Widziałeś
go?- zapytałam roztrzęsiona.
-
Kim jest Sasuke?
-
Mój towarzysz, feniks. Poleciał na polowanie beze mnie, a teraz nie
wiem gdzie jest.- powiadomiłam basiora nerwowo rozglądając się za
ptakiem na skraju mini klifu.
-
Przykro mi, ale nie. Jeśli chcesz możemy go razem poszukać…
emmmm…
-
Kiomi. Dziękuję ci za wszystko. Jesteś bardzo miły. A ty masz na
imię…
-
Oj tam. Nie dziękuj. Jestem Sokar.
-
W takim razie chodźmy szukać twojego przyjaciela.- powiedział
Następnie wyleciał przez dziurę, pod którą była moja ulubiona półka, a ja
za nim. Bałam się, że mojemu przyjacielowi mogło się coś stać.
<Sokar, kontynuujesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz