14.05.2020

Od Kiary do Shiry


Minęło kilka dni, odkąd pojawiłam się w watasze. Z pewnością to było coś innego niż tułanie się po świecie. W końcu miałam czas na odpoczynek, nie brakuje mi jedzenia, a woda jest dużo lepsza, niż myślałam. Ostatnie dni poświęciłam na leczeniu obrażeń i obserwacji innych wilków.
W pełni najedzona ruszyłam na polanę. Miałam leniwy dzień i jedyne, co mnie przekonywało do wyjścia, były przyjemne promienie słońca. Rozłożyłam się na trawie i przekręciłam na plecy, wcześniej tarzając się w niej. Ziewnęłam przeciągle, przymykając oczy i wygrzewając się na słońcu. Dzięki ciemnej sierści odczuwałam jeszcze bardziej ciepło, które lgnęło do mnie z każdej strony. Orzeźwiający wiosenny wiaterek chronił mnie przed przegrzaniem i sprawiał, że powietrze nie stawało się takie ciężkie. Zanim się obejrzałam, usnęłam z łapkami na wpół podniesionymi.
Śniłam przez dłuższą chwilę, bo gdy się obudziłam, na niebie słońce przesunęło się ze wschodu na środek błękitnego nieba. Przeciągnęłam się leniwie i wstałam z ziemi. Musiałam się schłodzić, wraz z minionym czasem, odczułam zmianę pogody. Zrobiło się jeszcze cieplej, a wiaterek ustał. Podeszłam do najbliższego jeziora i na płyciźnie ułożyłam się, aby woda stopniowo chłodziła moje ciało. Wtem na mój pyszczek spadł spory cień. Przeniosłam spojrzenie niebieskich tęczówek ku górze, gdzie przelatywała wilczyca. Zaczęłam się jej przyglądać z zafascynowaniem. Widziałam, jak się na mnie spojrzała i wylądowała niedaleko jeziora. Rozmarzyłam się, wyobrażając szybowanie po bezkresnym niebie, pełnym puszystych chmur. Usłyszałam dźwięk łamanej gałązki i przeniosłam w tamtą stronę pół przymknięte oczy.
- Hej wszystko w porządku? Jesteś ranna? – Spytała wilczyca. Przyjrzałam się jej dokładniej, bardziej skupiając wzrok na skrzydłach.
- Nic mi nie jest, dopiero niedawno dotarłam na te tereny. Zatrzymałaś się specjalnie, by sprawdzić, czy wszystko dobrze? – Spytałam, nie będąc przekonana w ten powód. Naprawdę tutaj tak troszczą się o innych?
- Jesteś nowa?! W takim razie koniecznie muszę ci pokazać tereny. – Odparła wesoło wadera, podskakując niczym szczeniak. Złapałam z nią kontakt wzrokowy, otwierając szerzej powieki. Byłam w szoku, jaką miała energię w sobie. – Jak się nazywasz? Skąd pochodzisz?
Zostałam zasypana pytaniami. Zanim zdołałam otworzyć pyszczek, kolejne pytanie wypływało od białej wilczycy.
- Kiara, jestem Kiara. Niegdyś byłam częścią watahy czarnej krwi. Nie trzeba mnie oprowadzać, większość terenów znam, jedynie muszę dokładniej przejrzeć miejsca patrolowe, a ty jak się nazywasz? – Pomału wstałam z wody i się otrzepałam. Poczułam pieczenie na nie leczonej ranie przy ramieniu. – Właściwie… wiesz może, gdzie znajduje się jakiś medyk? Przydałaby mi się pomoc z raną, nie chce mi się goić.
<Shira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz