28.05.2020

Od Eve CD Tsuri

Gdy zobaczyłam TO moje zmartwienia powróciły, Lux aż podskoczyła i najwidoczniej zrozumiała moje obawy. Błękitnawy duszek ukrył się za moim uchem, ja natomiast zestresowana uważnie obserwowałam duchy które się pojawiły. Trzy kruki, jednak były one niematerialne, nie to co ten którego widziałam rano. Kruki skakały w kółko, jakby tańczyły, a najmniejszy z nich zaczął mówić:
-Eve, Eve dziecko łez, nikt nie zechciał kochać Cię...- wskoczył do kółka i zniknął by po chwili pojawić się gdzieś za mną. Nie odwracałam głowy jednak ucho zwróciłam w tamtym kierunku. Wiedziałam, że Tsuri dalej za mną stoi i czeka. Po chwili młody kruk mówił dalej:
-Trochę gwiazd pyłu, jedna mała łza, a teraz tańczę sobie ja! Ha! Ha! - po kolejnej chwili kruk wrócił do kręgu. Nie chciałam już dłużej ich słuchać, to bolało. Może nie fizycznie, ale gdzieś tam w iskrze.
-Chodźmy dalej- zwróciłam się do rówieśnika. Odwracając głowę od tych wstrętnych ptaków. Powoli ruszyłam w dół. Tsuri nie odzywając się poszedł dalej. Kilka minut później usłyszałam jeszcze wołanie, które spowodowało, że moje mięśnie mimowolnie się spięły, a sierść nastroszyła.
-Nie uciekniesz! Przeznaczenie Cię znajdzie, zawsze i wszędzie!- Złowieszczy głos kruków brzmiał przez pewien czas w moich uszach. Stałam się poddenerwowana i każdy trzask gałązki, każdy plusk spadającej kropli powodował, że musiałam sprawdzić źródło dźwięku. Gdy w końcu dotarliśmy do sierocińca, nie wchodziłam do środka, stałam na plaży i moczyłam łapki w zimnej wodzie. Tsuri stał za mną i mnie obserwował, gdy uspokoiłam myśli wyszłam z wody i zwróciłam się do basiora.
-Wyczułeś ich obecność prawda?- jasny basior nie zaprzeczył, co uznałam za tak. -Dziwne... Wcześniej nie widziałam byś wyczuwał obecność duchów- dodałam po chwili.- pomożesz mi znaleźć jakieś prześcieradło? Przydało by się zrelaksować i zorganizować tą zabawę.
-Jasne- odpowiedział, a Lux zaczęła rozumieć, że nic już nie zmieni mojej decyzji i zaczęła marudzić. W między czasie udało nam się znaleźć stare, dziurawe prześcieradło. Nie było jakieś duże, jakieś
60x60 cm, więc łasiczka mogła się ukryć pod nim cała i zostawało jeszcze troszkę materiału, aby ją złapać. Tsuri poszedł oznajmić wszystkim, że organizujemy zabawę, a ja ustalałam z Lux reguły.
-masz się skupić i nie zgubić tego materiału, jeśli będziesz się ładnie bawiła, to Ci wybaczę.
-yhy- przykryłam ją materiałem, ta złapała go w przednie łapki, aby nie zgubił się w trakcie lotu, po czym udaliśmy się do głównego miejsca zabaw, gdzie czekali na nas Rose, Hax i wszystkie szczeniaki chętne do zabawy.
-Dzisiaj zagramy w polowanie na ducha. Można grać w 2 osobowych grupach albo na własną łapę. Zbieramy punkty, które dostaje się za ściągnięcie prześcieradła z Lux, która jest naszym duchem.- Lux się pojawiła a oczy szczeniaków zrobiły się duże jak orzechy włoskie. - Teren zabawy to cała jaskinia. Jeśli złapiecie ducha dostajecie 2 punkty,  natomiast jeśli tylko zabierzecie mu prześcieradło otrzymujecie 1 punkt. W razie jakiś kłopotów, stłuczek, czy innych problemów Rose będzie u w kąciku medycznym. Zabawa zacznie się za 3! 2!.... 1!

Lux szybko przeleciało wkoło zgromadzonych po czym zaczęła uciekać w kierunku plaży, skąd dobiegł okrzyk Sokara.
-Złapałem!- i zabawa toczyła się dalej. Zapisałam na piasku punkt dla skrzydlatego basiora po czym włączyłam się do zabawy. Hax siedział i spisywał nasze następne punkty. W trakcie zabawy znowu się zrelaksowałam i odpędziłam duchy na dalszy plan. Jednak pod koniec wyczułam gdzieś ich obecność. Zignorowałam to i kontynuowałam zabawę. Końcowy wynik okazał się remisem Nuty i Sokara, co raczej nikogo nie zdziwiło, gdyż rodzeństwo nieźle sobie radziło na plaży. Po zakończeniu zabawy ustaliliśmy, że kiedyś ją powtórzymy. Był już wieczór, zjedliśmy kolację i udaliśmy się spać. Chyba wszyscy już zasnęli, ale ja nie mogłam miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Wyszłam więc po cichu z pokoju, który dzieliłam z innymi waderami i przeszłam korytarzem. Minęłam pokoje innych szczeniąt i powoli wyszłam z budynku. odeszłam od niego trochę i usiadłam na większej skale, która była akurat cała odsłonięta, gdyż był odpływ. bacznie obserwowałam  cały budynek. po dłuższym czasie zeszłam na piasek i tam się położyłam, aby po chwili zasnąć, co ułatwił mi cichy szum wodospadu z drugiego końca jaskini. Gdy się obudziłam, wszędzie była gęsta, mroczna mgła. Z pewnym trudem udało mi się dotrzeć do sierocińca, gdzie była straszna cisza.
-jakoś za cicho tutaj...- stwierdziłam i postanowiłam po zapachu odnaleźć wszystkich mieszkańców tego budynku. jednak po sprawdzeniu praktycznie wszystkich pomieszczeń z przerażeniem zdałam sobie sprawę z tego, że wszyscy, których widziałam śpią i mimo wielu prób nie udało mi się ich obudzić. Pobiegłam więc do ostatniego pomieszczenia jakie mi zostało, czyli pokoju Tsuriego, Hirviego i Sokara. Po drodze przez mgłę wpadłam na drzwi i potknęłam się na dywanie. Zarobiłam kilka siniaków do kolekcji, ale nie to było teraz ważne. Wpadłam do pomieszczenia, gdzie z rozpaczą zaczęłam wołać i szturchać każdego:
-Chłopaki?! Obudźcie się!
-Eve? Dlaczego krzyczysz? *ziewnięcie*- mgła się nieco rozsunęła, a moim oczom ukazał się Tsuri. Przytuliłam go, na co ten osłupiał, ale zignorowałam to. Miałam nierówny oddech, moje policzki były mokre od płaczu, byłam przerażona, ale jednocześnie szczęśliwa, że przynajmniej Tsuri nie spał, i że nie zostałam sama.

<Tsuri?>
Poniosłam się fantazji ^^ Co o tym myślisz?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz