Postanowiłam zwiedzić tereny, udałam się na północ. Szłam podziwiając tereny, które zdobyła lub odziedziczyła alfa. Po chwili poczułam, że jestem głodna. Po jakichś dwóch minutach węszenia poczułam królika, więc przyczaiłam się w trawie. Gdy podkradłam się na odpowiednią odległość skoczyłam. Udało się, właśnie skończyłam jeść królika i chciałam ruszać w dalszą drogę, gdy zobaczyłam swoje odbicie w tafli wody. Od razu wybuchnęłam szczerym śmiechem. Mój pyszczek był cały we krwi i wyglądałam jakbym miała jakąś maskę w dodatku maiłam na niej piach i źdźbła trawy. Po umyciu pyszczka udałam się w dalszą drogę. Po dłuższej chwili doszłam do dużego i wyglądającego na stare drzewa obok niego. siedziała wadera o jasnobrązowym futrze, miała skrzydła. Podeszłam do niej, po chwili zwróciła na mnie uwagę. Miała piękne długie futro i jasnobrązowe, duże oczy.
- Hej, jestem Zahira. Jesteś tu nowa?- zapytała przyglądając mi się.
- Tak jestem nowa i nazywam się Maillo.- odpowiedziałam- Wiesz może gdzie znaleźć nauczyciela latania, bo nie miałam okazji nauczyć się latać.
- Wiesz co mogę ci dać wskazówkę brzmi ona tak: siedzi przed tobą- powiedziała. Przyglądałam się się jej i zatopiłam się w rzece myśli.
Masz teraz czas, żeby mnie pouczyć?-spytałam. Czekałam na jej odpowiedź zniecierpliwiona. Myślała chwilę, a potem powiedziała…
<Zahira?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz