-Co jest?- spytałam sama siebie i pośpiesznie przejrzałam pomieszczenie. Moją uwagę przykuło otwarte okno. Podeszłam do niego i stwierdziłam, że mogłabym przez nie wyskoczyć, aby poszukać moich przyjaciół. Wzięłam niewielki rozbieg i wyskoczyłam przez okno, lądując zrobiłam przewrót i wyhamowałam.
-Udało się - powiedziałam sama do siebie. Rozejrzałam się trochę i zauważyłam ślady Indoraptora na piasku. Prowadziły do wyjścia z jaskini. Złapałam ich trop i ruszyłam na poszukiwania. Gdy dotarłam do lasu nad rzeką trop się urwał.
-i co ja mam teraz zrobić? Nie no, super. Znowu gadam sama do siebie. Grrr...- Nagle usłyszałam trzask łamanych gałęzi. Nie zdążyłam zareagować a zostałam przygnieciona do ziemi.
-Shan złapać małego wilka. Shan zabrać go do pana- powiedziało nie zidentyfikowane przeze mnie stworzenie
-Stój! Nie chcę!Zostaw mnie!- próbowałam się uwolnić, ale Shan nic sobie z tego nie robił. Wepchnął mnie do jakiejś klatki, i mnie w niej zamknął.
-WYPUŚĆ MNIE!- Stworzenie tylko się zaśmiało, rozwinęło skrywane do tond nietoperzowe skrzydła i wzbiło się ze mną w powietrze.- AAAAAA...- Piszczałam i skuliłam się w klatce. Gdy byliśmy już wysoko ponad drzewami usłyszałam znany mi dobrze ryk Haxa. Nie wiedziałam, czy mam się bać jeszcze bardziej, czy się cieszyć. Wraz ze wschodem słońca oddalaliśmy się z terenów watahy. Lecieliśmy w kierunku gór. Byłam przerażona, głodna i zmarzłam. Czułam się okropnie. Zwinęłam się w kłębek, a po jakimś czasie lekkie kołysanie klatki spowodowało, że zasnęłam.
<Allen?>
Przepraszam, że tak długo. Miałam zanik weny, ale teraz mam pomysł. Chcesz mi dać jeszcze szansę i ze mną pisać?
Uratujesz Nashi? Spróbujesz ją odnaleźć, czy zostawisz na pastwę losu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz