4.05.2020

Od Kiary do Reiko


Słońce właśnie wstawało zza drzew, kiedy dotarłam do nowego miejsca. Przyjemne ciepło promieni dawało złudne bezpieczeństwo, a przede wszystkim siłę na dalszą wędrówkę. Zaciągnęłam się zapachem porannej rosy, jednak poza znanym mi zapachem, wyczułam inne… obce moim nozdrzom. Wyostrzyłam zmysły i przygotowałam się do potencjalnej walki. Wdrapałam się sprawnie na drzewo, zaczynając obserwować tereny. Wtargnęłam na terytorium jakiejś watahy przez czysty przypadek. Chciałam szybko się wycofać, ale zanim się spostrzegłam, wyczułam, że jestem otoczona. Byłam niezwykle zaskoczona, że od razu mnie nie zaatakowano. Najwyraźniej nie byli wrogo nastawieni, do czasu, kiedy nie zbliżam się bardziej do innych wilków. W ramach uległości położyłam się na gałęzi drzewa. Nie minęło długo czasu, aż kazano mi zejść, co posłusznie zrobiłam. Następnie czekało mnie przesłuchanie. Standardowe pytania, kim jesteś? Skąd jesteś? Co tu robisz? Ciężko było uwierzyć obcej waderze, że jest przybłędą, a w dodatku nie ma żadnego celu. Ostatecznie zabrano mnie do ‘’Rady’’, oczywiście wcześniej pozbawiając możliwości widzenia. W pomieszczeniu, gdzie przebywali członkowie rady, po raz kolejny zostałam przesłuchana, tym razem dokładniej. Dopytywano mnie o każdy szczegół, powód wygnania, moce, wiek i wiele innych generalnych informacji. Miałam tylko nadzieję, że nie zostanę uwięziona, bądź gorzej… zabita. Wielkie było moje zdziwienie, gdy zaproponowano mi dołączenie. Nowy start, nowe życie… Niebywała szansa… Teraz miałam możliwość powrotu do kontaktów, mogłam kogoś poznać, zaprzyjaźnić się, założyć rodzinę… W moich oczach rozbłysła nadzieja na lepsze życie, a wszystko za sprawą kilku słów. Po raz pierwszy od lat widać było we mnie coś więcej niż obojętność. Mimowolnie na pyszczku wykwitł tak rzadko widoczny uśmiech. Nie zamierzałam zaprzepaścić swojej szansy, od tamtej chwili byłam członkiem nowej watahy. Ciężar przeszłości i niepewnej przyszłości spadł z mojego grzbietu. Musiałam posiadać jakieś stanowisko w swoim nowym domu. Wyznaczony przez radę strażnik wytłumaczył mi wszystko, co powinnam wiedzieć o rolach tu funkcjonujących. Ostatecznie przyjęłam dwie fuchy, jedna jako wolna pisarka, druga jako nocny strażnik. Dostałam tydzień na zaznajomienie się z obecnymi terenami watahy i rozpoczęcie pracy. Zostały mi pokazane wolne jaskinie, gdzie mogłam sypiać, a także miejsce polowań. Resztę musiałam zwiedzić sama, a zacząć chciałam od zdobycia pożywienia, a następnie znalezienia odpowiednich liści, aby opatrzyć rany. Przeszłam na tereny i schowałam się w cieniu. Skupiłam się uważnie, aby znaki na ciele przestały migotać. Przez dłuższą chwilę leżałam bez ruchu, próbując znaleźć jakiegoś zająca. Miałam się już poddać, gdy nie zauważyłam żadnej pomniejszej zwierzyny, ale w pewnym momencie śmignęło mi w oczach jakiś kawałek białego futerka w trawie. Przygotowałam się do ataku i delikatnie zbliżyłam. Trawa była dość wysoka, dlatego jedyne co byłam w stanie zobaczyć to bodajże ciemne uszy i część białego futerka. Wysunęłam ostre jak brzytwa pazury i skoczyłam. Dopiero w locie zauważyłam, że moja ‘’zwierzyna” jest tak naprawdę jednym z wilków watahy. Jedna szybka chwila, w której przed oczami ukazało mi się zabójstwo z dawnych terenów. W ostatniej chwili zdążyłam schować pazury i wpadając wprost na obcą mi waderę. Przeturlałyśmy się kawałek w bok i wpadając wprost na poranną kałużę. Bardzo nie odpowiadało mi brudne futro, zwłaszcza że miałam kilka otwartych ran. W takich momentach żałowałam, że nie zdołałam się jeszcze nauczyć przemiany w wodę. Chwilę tak leżałam w błocie, nie słuchając gadania wadery. Ostatecznie musiałam się podnieść i nie patrząc na wilczycę, otrzepałam się nieco z brudu.
- Przepraszam? Chyba powinnam przeprosić. Pomyliłam cię z królikiem. – Wyjaśniłam, a na moim ciele znów zabłysły znaki. – Wiesz może, gdzie znajduje się jakieś jezioro? – Mój głos nie wyrażał wrogości, był obojętny. Ciężko było mi przywyknąć do rozmowy z innymi wilkami poza szczeniakami. Czułam na sobie spojrzenie wilczycy. Musiałam przyznać, że wyglądała na kogoś o wysokiej pozycji. Miałam jedynie nadzieję, że nie będę miała kłopotów przez tę pomyłkę. Ostatecznie przecież nic się nie stało… Prawda?
<Reiko?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz