Rozłożyłam skrzydła, nie wiedziałam, czy dość długo wytrzymam. W czasie samotnych wędrówek z Alax, rzadko nimi machałam. Trzymałam je tak parę minut, na szczęści nie drżały przez ten czas, trochę byłam wyczerpana. W końcu Zahira uznała, że jest dobrze i poprosiła, żebym poszła za nią. Byłam szczęśliwa, że Alax dzisiaj chciała poznać tereny watahy, więc mogłam bliżej podejść do wadery. Przyglądałam się jej skrzydłom, wyglądały na wytrzymałe.
- Gdzie idziemy?-spytałam zaciekawiona i spojrzałam jej w oczy.
- Idziemy do Jaskini Patrolów- powiedziała. Wydawała się nieobecna. Najwyraźniej na czymś intensywnie myślała, nie chciałam jej przeszkadzać.
Zatopiłam się we własnych myślach. Myślałam nad życiem w laboratorium i dreszcz przebiegł mi po plecach. Przypomniałam sobie straszne urządzenie, które kopało prądem. Po pewnym czasie przypomniałam sobie najgorsze. Przypomniałam sobie jak widziałam śmierć innych zwierząt, które nic mi nie zrobiły, a zginęły w moich szczękach. Próbowałam przestać to sobie wyobrażać. Jednak kiedy otworzyłam oczy stałam na placu przed laboratorium. Nagle zapadła zbawcza ciemność. Ocknęłam się po chwili obłożona ziołami. Stała przy mnie Zahira i jakaś inna wadera. Wystraszona nowym wilkiem zerwałam się na równe nogi i błyskawicznie wspięłam się na najbliższe drzewo. Chwilę po tym powoli podeszła do mnie Zahira. Byłam przerażona. Futro na grzbiecie mi się zjeżyło, a z mojego gardła wydobył się warkot.
- Spokojnie Maillo to tylko Rose. Nie poznałaś jej wcześniej?- Powiedziała kojącym tonem Zahira i popatrzyła mi prosto w oczy.
- Ma się do mnie nie zbliżać -powiedziałam cedząc każde słowo.
- Maillo zejdź proszę- powiedziała Zahira.
- Zejdź nie bój się mnie. Obiecuje, że nic ci nie zrobię- powiedziała Rose.
- Nie, nie zejdę- powiedziałam i wspięłam się wyżej. Byłam już na czubku drzewa. Poczułam na pyszczku podmuch powietrza i przede mną zawisła w powietrzu Zahira i powiedziała…
<Zahira? Pomożesz przerażonemu wilczkowi>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz