Kiedy z nudów zaczęłam liczyć kąpiące gdzieś z jakiejś dziury krople, usłyszałam jak ktoś wchodzi do środka. Czyżby biały basior wrócił? Wstałam ociężale, aby sprawdzić moje przypuszczenia. Jednak, zamiast spotkać tam dobrze znany pysk, zastałam zupełnie obcego mi osobnika.
- Czego tu szukasz? - zapytałam ostrożnie, zanim zdążyłam mu się przyjrzeć.
Przybysz wyglądał na dosyć dobrze zbudowanego, a jego przemoczone, gęste futro w odcieniach brązu i beżu ociekało wodą, która bezradnie kapała na twardą ziemię. Nie umknął mi jeden mały szczegół - jedno z jego uszu zabawnie opadało.
Wróciłam myślami do tego, co mówił basior. A więc nie lubimy wody, co?
- Jasne! - odparłam, jakby przyszedł do mnie co najmniej znajomy - chodź za mną, tam jest cieplej.
Zaprowadziłam nowo poznanego wilka do środka, gdzie siedziała Rayla. Na dźwięk nieznanych kroków podniosła się szybko, agresywnie machając ogonem.
- Znowu przyprowadzasz jakiegoś chłoptasia? Ledwo jednego znoszę, mam nadzieję, że nie będzie tu długo - warknęła.
- Rayla, zachowuj się - trzepnęłam ją skrzydłem - A więc - tu zwróciłam się do basiora - to jest Rayla, a ja jestem Shira. A ty? A może opowiesz coś o sobie? Raczej nie zapowiada się na lepszą pogodę w najbliższym czasie.
Zaśmiałam się krótko.
<Icky?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz