28.05.2020

Od Tsuri do Eve

Przez chwilę na wpół siedziałem, na wpół leżałem, nie za bardzo wiedząc jak się zachować w obecnej sytuacji, więc po prostu nic nie robiłem, czekając. Nie zaprzeczę, inni rzadko mnie tykają, a jak już to przez przypadek. Nie licząc tych momentów kiedy rodzeństwo używało mnie jako tarczy do gry w berka, albo akurat robiłem za poduszkę lub leżałem na torze przepychanek i potem przez kilka dni kaszlałem piórami. Tak... życie jest piękne. Otworzyłem pysk by o coś spytać, ale było to nie potrzebne, gdyż szybko domyśliłem się o co chodzi. Po prostu czekałem, nic nie robiąc, aż wadera się nieco uspokoi.
- Sprawdzić czy Rose ma naszykowane na wierzchu zioła nasenne lub na uspokojenie? Ziarna maku? Jakiś płyn? Może ją obudzić? - Eve przez chwilę milczała nic nie robiąc, po czym podniosła głowę, patrząc na mnie zaczerwienionymi oczami i kiwnęła niemo głową jako znak zgody. Jako iż nadal nie chciała zostawać sama, poszła ze mną do śpiącej w koncie Rose. W sumie to szkoda było mi naszej opiekunki. Zgłosiła się do nadzoru nad nami i w sumie każdą wolną chwilę przesiaduje tutaj, podczas gdy jej partner gdzieś jest z dala od niej. Chociaż pamiętam jak tutaj kilka razy przyszedł... dobra. Nie ważne. Podszedłem do niej, po czym szturchnąłem ją łapą. Nic. Dopiero po jakimś czasie wadera otworzyła swoje fiołkowo-różane oczy. 
- Co... jak.... Tsuri? Co robisz... wiesz która godzina?
- Eve potrzebuje czegoś na sen i uspokojenie - odparłem cicho, czując ciepło bijące od stojącej obok wadery.
- Eve...? A, tak. Już... - Medyczka wstała jakby w zwolnionym tempie, po czym poszła do kuchni, by poszukać w szafkach podstawowych ziół. Przez chwilę poczułem na sobie czyjś wzrok, jednak zaraz to dziwne uczucie zniknęło, przez co napięcie również.
Po chwili wróciła Rose z jakimś letnim napojem przypominającym kolorem i konsystencją mleko, jednak pachniał trochę jak suszona trawa - Do dna - powiedziała medyczka, czekając aż Eve wypije zawartość

< Eve?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz