Patrzyłem na duszka, który wyczyniał dziwne rzeczy, próbując strzepać z siebie wodę, która sama z siebie również parowała. Czy to w ogóle fizycznie/logicznie możliwe?
- Polowanie na ducha wydaje się fajne. Gorzej będzie jak cała hołota wpadnie do składzika Rose - mówiąc to podszedłem do łasicy i wyciągnąłem łapę, by jej dotknąć. Jedyne co jednak udało mi się zebrać, to wilgoć z jej nienamacalnego futra. Serio, czy to w ogóle logicznie/fizycznie możliwe? Czy ja za dużo myślę? .... Przestań myśleć. Gdy pomyślałem o niemyśleniu, przypomniało mi się dziwne zachowanie wadery oraz fakt, iż w gruncie rzeczy o tym teraz nie myśli. Uśmiechnąłem się mimowolnie przez ten fakt sam do siebie.
- Stało się coś? - samica przekręciła lekko głowę
- Nie, nic - odpowiedziałem radośnie. - Wracamy?
- Nie koniecznie musimy za nią biegać wewnątrz budynku - zagadnęła, w drodze powrotnej. - Mamy jeszcze całą jaskinię, wypełnioną po brzegi piaskiem.
- Będzie po niej trudno biegać - zamyśliłem się przez chwilę.
- Tym lepiej dla Lux - Tu wadera popatrzyła gdzieś w bok, z uroczym demonicznym uśmieszkiem. Niestety nie dane mi było wiedzieć, jaką minę do tego przybrał duch, gdyż woda już wyschła i nawet nie wiedziałem gdzie się aktualnie znajduje. Wolałem nie spaść wraz z wodospadem w dół obok pałacu, by potem moje zwłoki podpłynęły ładnie pod sierociniec, więc zgodnie wybraliśmy łagodną ścieżkę prowadzącą okrężną drogą przez las. I tu mój dobry nastrój się skończył. Przez mój grzbiet, pod włos, przebiegł jakby ciepły wiatr, doprowadzając do przejścia ciarek. Obejrzałem się mimowolnie, sprawdzając źródło niepokoju. Pustka. Zmarszczyłem brwi, po czym skarciłem się w myślach, zwracając moją głowę na właściwy tor. Po kroku, moje ciało napotkało przeszkodę.
- Ał. Co jest - spytałem Eve, która nagle się zatrzymała, wpatrując w jeden punkt. Podążyłem za nią wzrokiem, jednak nic nie zauważyłem. Jej oczy były jednak zmieszane, chociaż w przeciwieństwie do niej, miałem wrażenie, iż moje futro wystrzeli w powietrze jak igły tej dziwnej odmiany jeża, o której czytałem. - Widzisz coś... tak? - podsumowałem, gdy zdałem sobie sprawę, iż moja reakcja była spowodowana pewnie przez coś niewidocznego dla moich oczu.
<Eve?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz