14.05.2020

Allen cd Nashi - Przeszłość

Siedziałem chwilę cicho zastanawiając się co mógłbym powiedzieć Nashi. Nie chciałem żeby płakała... Może lepiej by było gdybym nie zapytał. Za ten czas Nashi zdołała się uspokoić.
-To też nie twoja wina, że jestem ranny.- powiedziałem w końcu i uśmiechnąłem się do niej
Nie chciałem poruszać już więcej tego tematu. Co się stało to się nie odstanie. Teraz mamy nauczkę na przyszłość. Chciałem wyjść i udać się do pokoju jednak zanim to zrobiłem powiedziałem waderze o zakazie wychodzenia bez opiekuna. Obiecałem też jej że jutro ją odwiedzę. Wyszedłem z gabinetu i tam wpadłem na Kennego stojącego przy Haxie. Dostałem opiernicz o to że niebezpiecznie jest latać samemu... nawet jeśli oni byli z tyłu bo przecież ktoś mógł mnie zaatakować a oni mogli nie zdążyć. Co dziwne mój towarzysz zgadzał się z basiorem i w trakcie kiedy mnie pouczał on kiwał głową, a kiedy chciałem uciec zatrzymał mnie i kazał słuchać dalej. Kiedy wilk nareszcie zakończył swój długi monolog zapytałem:
-A tak w ogóle co ty tu ciągle robisz?
Kenny odpowiedział, że stara się dostać stanowisko opiekuna szczeniąt. Z jednej strony się ucieszyłem, a z drugiej te ciągłe pilnowanie i kazania. No nie ważne przynajmniej będę miał z kim wychodzić. Po pożegnaniu się z wilkiem wraz z indoraptorem udałem się do pokoju i zasnąłem.

*Następnego dnia*

Tak jak obiecałem z samego rana udałem się do Nashi. Na szczęście już nie spała i wyglądała o dużo lepiej. Atmosfera w pokoju była z początku ciężka. Żadne z nas się nie odzywało i nawet nie spoglądaliśmy na siebie, ale po chwili rozluźniła się i wszystko wyglądało tak jak przed wypadkiem. Przyszła Rose i wyprosiła mnie na chwilkę, żeby sprawdzić co z Nashi. Po krótkiej chwili wróciła i powiedziała, że gorączka spadła, ale jeszcze ją zatrzyma żeby się upewnić czy wszystko jest w porządku. Później powiedziała, że jakbym znalazł wolną chwilkę to żebym przyszedł na zmianę bandażu. Wszedłem z powrotem do Nashi i usiadłem koło jej łóżka. Nastała cisza spowodowana brakiem tematów. Myślałem co by powiedzieć. Nie chciałem się zniżać do poziomu "Ładną mamy pogodę, prawda?" więc pomyślałem że ufam jej na tyle żeby zdradzić jej trochę z mojej przyszłości.
-Pamiętasz jak wspominałem laboratorium?- zapytałem
Wadera pokiwała głową na "tak".
-Em... więc zostałem stworzony w laboratorium. Miałem być bronią którą ludzie będą wykorzystywać w walkach, wojnach czy zamachach. Miałem treningi, przeprowadzali na mnie eksperymenty aby mnie ulepszyć. Miałem zostać maszyną do zabijania. Dlatego też kazali mi walczyć na arenie z różnymi stworzeniami. Zasada była prosta... Zabij zanim zostaniesz zabity. Dostawałem też różne misje. Czasami polegały one na wytropieniu czegoś, obserwacji czy ukradnięcia czegoś. Miałem tam też właściciela dzięki którem-mu udało... udało mi się uciec. I-i więcej nie dam rady. - wstałem i podszedłem do drzwi -Rose powiedziała, że za niedługo jak dalej będziesz się dobrze czuła to będziesz mogła wyjść.
Wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do swojego pokoju, gdzie po wejściu położyłem się przy Haxie, który wyczuwając że jestem spięty pozwolił mi się w niego wtulić.

<Nashi?>
Allen nareszcie się otworzył ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz