Eh… Ten współczesny świat. Wszędzie
oszustwa, zdrady i tym podobne. Jakaś Bledarew podobno zdradziła watahę
mrocznych skrzydeł… Nie, to była Bladeraw. W mojej rodzinnej watasze byłaby
spalona… Czekaj, przecież ja mogę to zrobić. Uśmiechnęłam się diabolicznie.
Oczywiście nie chcę być samolubna. Muszę zwołać innych. Wstałam i wyszłam z jaskini.
Pobiegłam w stronę lasu. Jednak zatrzymałam się w połowie drogi. Na wzgórzu
wyrastało wielkie martwe drzewo, wyglądające na stabilne. Podeszłam do niego i
kopnęłam je tylną łapą. Nic. Więc wiem gdzie Blade zostanie spalona. Pobiegłam
do Alfy. Wparowałam do jej jaskini, a ona się najeżyła.
- Czego chcesz?! – Zapytała widząc mój uśmieszek.
- Mam coś specjalnego, może byś zwołała całą watahę w środek nocy na polanie
obok starego, martwego drzewa? - Spojrzała
na mnie oczyma małymi jak ziarnka grochu.
- Co ty planujesz?
- Niespodziankę, no proszeeeeeeeeeeeeeeee – popatrzałam na nią wzrokiem „szczeniaka”,
co było dosyć dziwne.
- Jeżeli nie planujesz żadnej zasadzki mogę zwołać watahę…
- Dziękuje! – Krzyknęłam i wybiegłam z jaskini. Poleciałam do Luny. No nie
poleciałam, że dosłownie.
- MUSISZ MI POMÓC! – Krzyknęłam, a wadera spojrzała na mnie.
- CZEGO CHCESZ?! – Wadera patrzała w ogień.
- Jesteś wilkiem ognia, co nie?
- Yhy
- Dzisiaj przyjdę do ciebie wieczorem, będziesz miała, co palić!- Zanim coś
odpowiedziała ja już byłam w drodze do jaskini Bladeraw. Nie było jej tam.
Zaczęłam jej tropić. Trop w jaskini był niewyraźny, jednak mogłam go wyczuć.
Zaczęłam biec po tropie.
Odnalazłam ją! Spała obok świerku. Obwąchałam ją, czy to na pewno ona. Miała na
sobie zapach jednego z basiorów watahy mrocznych skrzydeł. Obok była dziwna
maź, której określenia nie mogłam określić. Z obrzydzeniem położyłam ją na grzbiet.
Bo mogę. Zaczęłam ją nieść. Śmierdziała strasznie. Jakoś doszłam do starego
pnia. Był już wieczór. Rzuciłam nią o podłogę. Chwyciłam linę, którą znalazłam
po drodze. I zaczęłam zawiązywać jej łapy. Cóż… By ją zawiązać na drzewie
potrzebowałabym pomocy. Miałam iść po Lunę! Ale teraz nie zdążę… WIEM!
Przeteleportuję się! Pomyślałam o jaskini Luny. Pyk. I jestem. Luna spojrzała
na mnie zdziwiona.
- Skąd ty tu? – Zapytała.
- Idziemy palić! – Wadera spojrzała na mnie zdezorientowana, ale zanim zdążyła
coś powiedzieć czy zrobić ja dotknęłam ją łapą i przeteleportowałam nas obok
pnia.
- Co do?! – Patrzała na Bladeraw.
- Pomóż mi ją przywiązać do pnia – powiedziałam.
- CO TY CHCESZ ZROBIĆ!?
- Palić Marzannę – spojrzała na mnie jak na debilkę – słuchaj, ona jest
zdrajcą, może przyjdzie cała wataha, nie zepsuj tego…
- Dobra… - po chwili Blade byłą już przywiązana do pnia.
- Poczekasz tu na mnie? – Zapytałam – Jak zobaczysz Lie to wyj – powiedziałam,
po czym pobiegłam w stronę lasu.
Czaiłam się na zająca, gdy
usłyszałam wycie. Lia idzie. Skoczyłam na zająca zabijając go ciosem łap.
Chwyciłam go w paszcze, a wcześniej upolowane sarny zarzuciłam na grzbiet.
Przeteleportowałam się do Luny. Lia była już blisko nas.
- Nie mogłam znaleźć Bla… - przerwała i spojrzała na marzannę, – co masz zamiar
zrobić?
- Podpalić ją – powiedziałam – a po podpaleniu jej możemy zjeść upieczone mięso
– wskazałam na zdobycze, które wcześniej upolowałam – była zdrajczynią, niech
zapłaci za to.
- Ty tak na serio czy downa masz? – Powiedziała Lia do mnie.
- Tak na serio
- Co planujecie, Panienki? – W naszą stronę szedł szaro-czarny basior. Czy to
nie ten Kagekao, co porwał kiedyś parę wader z Watahy Mrocznych Skrzydeł?
- Yuki chce palić marzannę – powiedziała Luna.
- A to mięso to, dla kogo? – Zapytał patrząc na sarny oraz zająca.
- To jest przeznaczone na później – powiedziałam – Wara od niego póki Bladeraw
nie zostanie spalona.
- Spokojnie, spokojnie – uspokoił – nie jestem egoistą, Panny puszczę pierwsze
- Ostatnim razem nie byłeś taki – powiedziała Luna. Była jedną z jego ofiar.
- Wilki się zmieniają – uśmiechnął się. Po chwili zaczęła nachodzić się wataha.
- Wszyscy? – Zapytałam Lii, byłam lekko zestresowana.
- Raczej tak – odpowiedziała. Usłyszeliśmy jęk, Bladeraw się obudziła.
- Co się dzieje? – Zapytała patrząc śpiącym wzrokiem na wszystkich.
<Luna/Lia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz